Chciałam kupić worki do odkurzacza, a mój partner zapytać o pralki otwierane za pomocą przycisku (zawodowo realizuje duże zamówienia dla firm, właśnie taki wymóg przedstawił zleceniodawca). Pracownicy obsługi stali skupieni w grupie, nie zareagowali, kiedy weszliśmy do sklepu. Znalazłam półkę z workami, wzięłam jedną paczkę i zaczęłam się rozglądać gdzie za to zapłacić. W drugiej części sklepu zauważyłam kasę, podeszłam i stanęłam w kolejce. Tuż obok w punkcie kredytowym obsługiwani byli inni klienci. Dokładnie słyszałam jakie zobowiązania kredytowe mają w innych bankach, czy ich mieszkanie jest służbowe, lokatorskie czy własnościowe itd. Okazało się, ze zanim zapłacę muszę wrócić do jakiegoś pracownika po fakturę. Poprosiłam jednego z nich. Gdy wpisywał coś do komputera zadzwonił jego telefon, reakcja pracownika była taka: Oj przepraszam, ktoś mnie poszukuje, pewnie siostra ha ha ha. Gdyby tego nie powiedział pomyślałabym, że to służbowy pager czy coś podobnego. W końcu zapłaciłam. Wychodząc wysłuchałam "przygody" mojego partnera, zapytał sprzedawcy o wspomniane pralki, usłyszał "Tak są, widziałem ale w Irlandii" i sprzedawca parsknął śmiechem. Mój partner rozejrzał się i z łatwością znalazł w tym samym sklepie pralki otwierane przyciskiem...
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.