Sklepy są małe, często półki są zastawione paletami z nierozłożonym towarem i nie ma dostępu do tych produktów, które są na półkach. Na terenie sklepów oraz na parkingach przed nagabuja osoby żebrzące. Mała obsada na kasach.
Byłam na przyjęciu ślubnym więc niezbyt wiele osób. Obsługa poruszała się jak mucha w smole. Trzeba było zwracać uwagę, że można już zabrać tace z obiadem (po skończonym posiłku i podaniu już innych talerzy). Po zróceniu uwagi obsługa owszem zabrała tace ale nic innego w to miejsce nie postawiła do jedzenia. Trzeba było chodzić z talerzykiem i pomiędzy ramionami innych gości nakładać sobie potrawy co nie jest zbyt miłe bo patrzą się na ciebie goście jak na jakiegoś intruza. Gdy poprosiłam o herbatę doczekałam się jej po pół godzinie i może dobrze bo miałam już dość chodzenia i żebrania o jedzenie i siedziałam przy niezastawionym stoliku, skubiąc suchą kromkę chleba.
Ogólnie obsługa jest bardzo miła i szybka ale jedna rzecz mi się nie podoba. Namawianie klientów do dodatkowego zakupu np. dwóch butelek coli a trzecia butelka gratis. Wiadomo, że na stacjach benzynowych takie rzeczy są droższe niż w marketach. Gdy odmawiam to czuję się jakbym była biedakiem, którego nie stać na odrobinę luksusu w postaci zakupu groższego artykułu. Jakbym musiała liczyć się z każdym groszem, a ja poprostu nie lubię gdy mi się coś wciska na siłę.
Wąska specjalizacja pracowników powoduje, że najpierw trzeba zapytać gdzie można spotkać pracownika od np. stoiska z wkrętami. Gdy wreszcie się go odnajdzie i zada pytanie dotyczące potrzebnego materiału, to pracownik żeby za bardzo się nie nachodzić mówi alejka 43 i uważa obsługę za zakończoną. A klient chodzi po sklepie i kręci się w kółko.
Chodzę do tego oddziału banku tylko ze względu na moją mamę. Rzadko kiedy nie ma tam kolejki. W kolejce zazwyczaj starsze osoby. Przy okienku kasowym problemy z porozumieniem pomiędzy pracownikiem banku a klientem ponieważ często klient (starsza osoba) niedosłyszy i wtedy pracownik mówi dość donośnym głosem. Niestety w trakcie tej rozmowy ujawniane są tzw. dane drażliwe czyli saldo na rachunku, obroty na rachunku oraz kwota dokonywanej wypłaty. Kompletny brak zasad bezpieczeństwa względem klienta. Przecież niejednokrotnie policja ostzegała przed napastnikami, którzy po wyjściu takiego starszego klienta dokonują napadu i zabierają niejednokrotnie całą emeryturę. Poza tym bank nie traktuje równo swoich klientów. Klienci indywidualni muszą stać wtrakcie obsługi, która niejednokrotnie trwa długo a klienci instytucjonalni mają wydzielone boksy gdzie mają krzesełka i w spokoju mogą rozmawiać z pracownikiem.
Bank, chyba w ramach oszczędności kadrowych, wprowadził zasadę przechowywania dokumentacji do rachunków w głównym oddziale i pracownicy pomniejszych oddziałów nie wiedzą co one zawierają. Ponieważ pracownik takiego pomniejszego oddziału nie miał w systemie zaznaczone, że jest podpisana umowa na korzystanie z karty bankomatowej chciał wymusić na mamie ponowne podpisanie takiego dokumentu. Przy zdecydowanej odmowie pracownik uzupełnił dane w systemie i była sprawa załatwiona ale ile starszych zapewne klientów pozbawionych wsparcia młodszych osób podpisuje jakieś umowy, dokumenty bo nie wie o co chodzi.
Innej sytuacji z tym oddziale doświadczyłyśmy przy składaniu dyspozycji na wypadek śmierci. Pracownik najpierw próbował namówić nas na rezygnację z tej dyspozycji (no bo przecież są karty do bankomatu i można w ten sposób załatwić wypłatę) a gdy jednak nie chciałyśmy skorzystać z takiej "opcji" pracownik pół godziny szukał druku a później nie potrafił zakwalifikować w systemie komputerowym banku tytułu prowizji od powyższej czynności bankowej. W końcu pracownik poprosił mnie o pomoc i razem patrzyłyśmy w monitor komputera by znaleźć właściwy tutuł prowizji.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.