Zdecydowanie nie polecam. Kurier dzwoni do drzwi i od razu ucieka (normalnie jak dzieci co dzwonią do domofonów i już ich nie ma). Otworzyłam drzwi, nikogo już nie zastałam więc od razu wykreciłam numer do kuriera. Nie odebrał a przy 4 połączeniu rozłączył. wysłałam więc sms-a, że jestem na miejscu i gdyby stał dłużej niż 5 sekund to bym odebrała i że proszę o dostarczenie paczki. Zero odzewu. Nagle na stronie śledzenia pojawia się komunikat że zostałam doręczona <sick!>. Wysłałam więc ponownie smsa, że z racji braku kontaktu z nim i tą informacją zadzwonię na infolinię zgłosić kradzież. Po 40 minutach odpisał "Uspokój się. Paczka jest na portierni". Co to za hasło "Uspokój się"?! Tak DPD traktuje klientów?!
Gdybym chciała nie otrzymać paczki prosto do drzwi zamówiłabym do paczkomatu. I zacznę tak robić. Taniej, bez nerwów, a kontakt z kurierami InPost dużo lepszy jeżeli bym zamówiła przez nich na adres.
O godzinie 2 weszłam na stację, żeby ze znajomym wypić kawę i zjeść hot-doga. Zastałam pracowników - dwóch chłopaków- siedzących, opartych o ladę - mówiąc wprost śpiących podczas pracy. Po złożeniu przeze mnie zamówienia jeden obsługujący mnie poprosił, by ten drugi zrobił hot dogi, ponieważ "jemu sie nie chce". Ten drugi również się do tego nie palił i z westchnieniem bólu, że musi to zrobić, zaczął je przygotowywać. Rozumiem, że to była noc, ale mimo wszystko byli w pracy i mogliby chociaż udawać, że cieszą się, że mnie jako klienta widzą. Szczerze, gdyby nie to, że już zapłaciłam za hot dogi i kawę to bym zrezygnowała z ich usług.
Ekspedientka wyraźnie nie była przeszkolonym odpowiednio pracownikiem. Zwykłe wystornowanie towaru stanowiło barierę nie do pokonania. Zawołanie koleżanki do pomocy zajęło bardzo dłuższą chwilę w związku z czym utworzyła sie ogromna kolejka i bagatelą jest to, że wcale nie miałam całego wózka zakupów - tylko trzy rzeczy. Na dodatek nie chciano mi sprzedać papierosów (tłumaczono, że ich nie ma), jednakże na wystawce je mieli, a towar wystawiony klient ma prawo kupić. Tym bardziej, że była to prawdziwa - obanderolowana paczka. Na zakończenie transakcji nie powiedziano mi do widzenia, więc o brak zwykłego "miłego wieczoru" tym bardziej nie wspomnę. Szkoda, bo mały gest mógł umilić komuś wieczór i sprawić, że do sklepu bym zaglądała częściej. Ah i jeszcze cały rząd piwa z terminem do października... ogromne niedopilnowanie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.