Dzisiaj poszłam do Big Stara, ponieważ chciałam kupić spodnie. Weszłam do sklepu i zaczęłam się rozglądać. Po ok. 2 minutach podeszła do mnie ekspedientka (bardzo młoda i sympatyczna) i zapytała w czym może pomóc. Powiedziałam, czego szukam (a nie ukrywam, że kupienie dla mnie spodni graniczy z cudem, jestem bardzo niską i szczupłą osobą, 160cm wzrostu i 43 kg wagi, mam wymagania co do spodni, ich kroju, koloru itd). Pani bardzo uważnie wysłuchała czego oczekuję i zaczęła szukać spodni. Była przy tym bardzo miła. Pokazała mi bardzo dużo, ponad 20 par spodni, cały czas była "przy mnie", doradzała. Nie było to natrętne, ale bardzo miłe. Muszę przyznać, iż dawno nie zaznałam ze strony sprzedawcy takiego traktowania. Pani przy tym była cały czas uśmiechnięta. Chciałam dodać, że nie jestem stałą klientką w tym sklepie, ba, nawet muszę przyznać, że ostatni raz zaglądałam tam jakieś 8 miesięcy temu. Tym bardziej miło.
Moja babcia postanowiła zrobić remont łazienki, a że jest emerytką doradziłam jej, aby dokonała zakupu na raty. Pojechałyśmy więc do sklepu, gdzie mogłyśmy kupić wszystkie niezbędne towary. Pan z obsługi był bardzo cierpliwy, wyrozumiały, i mimo, iż nie ma prowizji ze sprzedaży starał się jak tylko mógł. Natomiast "schody" zaczęły się, gdy poszłyśmy do osoby, która zajmuję się ratami. Siedziała tam bardzo młoda Pani, która nie miała zielonego pojęcia na temat tego co robi, nie miała pojęcia na temat kredytów oraz zasad jego udzielania. Chciała m.in wmówić mojej babci, aby wzięła 1800 zł kredytu (mimo, iż całkowity koszt zakupów to 1535 zł)a i tak spłaci tylko tyle ile na fakturze. Jak się później okazało Pani była na zastępstwie, tylko do dziś intryguje mnie z jakiego działu?? (tzn. czym zajmuje się na co dzień).
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.