Dziś, przy okazji zakupów w Wola Parku, weszłam z rodziną kupić kilka rzeczy w hipermarkecie Auchan. Jak to zwykle bywa w takich miejscach w soboty, były tak dzikie tłumy, że czasem ciężko było się poruszać między półkami. Jednak najbardziej można było to odczuć przy kasach. Gdy już odstaliśmy w kolejce pewien czas, nasze produkty zostały zeskanowane, kasjerka podała kwotę zakupów, za którą moja mama zapłaciła banknotem 50zł (czego świadkiem była m.in. moja siostra która z ciekawości, ile wyniosły nas zakupy, patrzyła mamie na ręce przy płaceniu). Gdy dostaliśmy tylko kilka złotych reszty, bardzo się zdziwiliśmy, gdyż zakupy kosztowały mniej niż 20zł. Jak się okazało, pani kasjerka była przekonana, że dostała banknot 20zł i taką też kwotę nabiła na paragon. Przez kilka minut wmawiała nam, że to ona ma rację, po czym wezwała kogoś z obsługi i oznajmiła, że musimy poczekać 15-20 minut, gdyż zliczany będzie stan kasy i jeśli będzie nadwyżka, to nasze pieniądze zostaną nam oddane. Po obsłużeniu reszty osób z kolejki, pani zabrała kasetkę z pieniędzmi i zniknęła na 40 minut. Najpierw wróciła pani z obsługi, która oddala pieniądze i zdawkowo przeprosiła, następnie zaś przyszła oburzona kasjerka, z wyrzutem informując moją mamę, że musiała dokładać z własnej kieszeni, gdyż nadwyżka w kasie była, ale nie aż taka (co dowodzi, że kasjerka ta miała wcześniej jakieś braki na kasie i nie powinna się tym chwalić). Na koniec dodam, iż pani z obsługi, przed odejściem na rzekome "15 minut", poinformowała nas, że to dobra kasjerka z wieloletnim stażem i nie powinno być z nią problemu.
Opisana sytuacja dotyczyła kasjera Milena 523 (dane z paragonu).
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.