Poszukując prezentów świątecznych udałem się do perfumerii Douglas w CH Magnolia Park. Jednym z prezentów miały być perfumy dla bliskiej osoby. Niestety nie pamiętałem dokładnie marki ani nazwy, kojarzyłem jednak wygląd butelki. Po wejściu do sklepu niemal natychmiast zostałem powitany przez Panią pracującą na sali sprzedaży. Udałem się do ściany z perfumami damskimi i zacząłem rozglądać się za charakterystyczną butelką, której poszukiwałem. Po ok. 3 minutach Pani witająca mnie przy wejściu podeszła i zaoferowała pomoc. Wyjaśniłem jej sytuację i opisałem wygląd butelki perfum, których poszukiwałem. Pani zaangażowała się w pomoc i po chwili zidentyfikowała zapach, o który mi chodziło. Byłem pod wrażeniem jej znajomości produktu. Pani pomogła mi znaleźć odpowiednią pojemność perfum, których szukałem a także zaproponowała sprawdzenie specjalnych edycji tego zapachu. Zdecydowałem się jednak na wersję klasyczną. Idąc do kasy Pani wdała się ze mną w krótką, sympatyczną rozmowę. Dowiedziawszy się, że robię świąteczne zakupy zaproponowała obejrzenie zestawów świątecznych, które sklep miał w ofercie. W efekcie czego zdecydowałem się jeszcze na zakup dwóch zestawów. Tym samym problem prezentów dla Pań w rodzinie miałem z głowy.Przy kasie Pani zapytała czy posiadam kartę Douglas, obdarowała mnie próbkami różnych produktów dla mężczyzn, podziękowała uprzejmie oraz zachęciła do ponownych odwiedzin.
Na hali sprzedaży trudno spotkać pracownika, którego można by poprosić o pomoc. Przez 9 minut chodziłem po sklepie szukając kandyzowanych owoców- jednocześnie rozglądając się za kimś, kto mógłby udzielić mi wskazówki, na który dział powinienem się udać. Niestety nie napotykając nikogo po drodze zmuszony byłem wrócić się do wyjścia i zapytać tam. Pani w informacji nie była niestety skora do pomocy, udzieliła mi bardzo ogólnej wskazówki, w efekcie czego owoców nie kupiłem.Kupowałem również cukierki na wagę. W pobliżu wagi nie było żadnego pracownika do asysty- można by pomyśleć, że to standard w sklepach samoobsługowych. Zważyłem cukierki wpisując kod, który podany był pod nimi. Na kasie zostałem powitany dość odruchowo, standardowo zapytany o posiadanie karty club card. Podczas kasowania Pani zaaferowana rozmową z koleżanką z kasy obok (rozmowa dotyczyła ilości dni wolnych przyznanych Paniom w grudniowym grafiku) nie zwróciła niestety uwagi na to, że cukierki, na które się zdecydowałem zostały przeze mnie zważone pod złym kodem. Przyjęła zapłatę i wydała paragon. Udałem się następnie do punktu obsługi klienta w celu odebrania faktury VAT. Tam dopiero Pani zauważyła, że zamiast cukierków zapłaciłem za orzechy. Byłem już mocno zniecierpliwiony ponieważ miałem mało czasu. Niestety procedura była dość czasochłonna- Pani musiała dokonać zwrotu z paragonu, w tym czasie inna Pani poszła zważyć cukierki. W oczekiwaniu na poprawny kod Pani z obsługi zdążyła zadzwonić na kasę i zwrócić uwagę kasjerce- przy kliencie! Dopiero po korekcie paragonu, kiedy okazało się, że Pani musiała zwrócić mi niewielką kwotę- mogła wystawić fakturę VAT. Działała zapewne zgodnie z procedurami, trudno też ją winić za to, że zauważywszy błąd postanowiła go naprawić. Nie można jednak nie odnieść wrażenia, że gdyby tylko na sklepie znajdowało się chociaż kilku pracowników do asysty, takich sytuacji z pewnością można by uniknąć. Ze sklepu wyszedłem po 35 minutach, a wszedłem tam tylko po owoce kandyzowane oraz cukierki.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.