Ponad 3 lata temu zrezygnowałam z telefonu stacjonarnego. Rozwiązując umowę z TP uregulowałam wszystkie należności. Wczoraj dostałam wezwanie do zapłaty za telefon stacjonarny z firmy windykacyjnej. Najśmieszniejsze jest to, iż na wezwaniu nie było podanego nr telefonu tylko nr faktury i kwota. Zadzwoniłam do firmy windykacyjnej, aby dowiedzieć się, o co chodzi i usłyszałam, że TP sprzedało dług a wszystkiego dowiem się w TP. Pojechałam do salonu TP ( obecnie Orange) i jakież było moje zdziwienie jak Pani mnie obsługująca stwierdziła, iż nie ma wglądu do faktur, ponieważ mam rozwiązaną umowę z TP. Połączyła mnie przez telefon i tam przez ponad pół godziny słuchałam na przemian muzyki i „ wszyscy Nasi konsultanci są zajęci prosimy czekać na zgłoszenie się konsultanta”. Gdy wreszcie konsultant się zgłosił też nie umiał mi nic powiedzieć poza tym, że dług jest sprzedany i do faktur nie ma wglądu. Pozostaje mi zapłacić wielką kwotę 4, 66 gr. Trudno mieć pretensje do systemu komputerowego, ale niekompetencja pracowników pozostawia wiele do życzenia.
Po podjechaniu do dystrybutora natychmiast zjawił się pracownik stacji ( ubrany w biało zielony strój firmowy, identyfikator przypięty w miejscu widocznym imię Adam), zapytał jaką benzynę nalewamy i w jakiej ilości. Po zatankowaniu poprosił o przejście do kasy gdzie uregulowałam należność kartą płatniczą. Przy kasie obsługiwała mnie Pani Iwona ( również ubrana w firmowy strój w kolorach biało zielonych), która zaproponowała mi kupno płynu do spryskiwaczy który jest teraz w promocji. Osoba ta bardzo dobrze znała obsługę terminalu płatniczego gdyż bez żadnych problemów uregulowałam należność kartą. Nadmieniam również iż na podjeździe nie było żadnych nieczystości podjazd czysty. Trudno mi ocenić pistolet przy dystrybutorze gdyż obsługiwał mnie pracownik. Jedyna wada stacji brak dostępu do wc.
Po wejściu do banku natychmiast zostałam zauważona przez pracownika. Z miłym uśmiechem na twarzy podszedł do mnie i zapytał w czym może mi pomóc. Był to mężczyzna w wieku około 30 lat, wzrostu około 178 cm, ubrany w czarne spodnie, białą koszulę, krawat z nadrukiem logo banku, czarna marynarka, oraz eleganckie buty. Identyfikator przypięty do marynarki a na nim imię Krzysztof. Po usłyszeniu w jakim celu przybyłam zaprosił mnie do biurka i w sposób bardzo konkretny załatwił moją sprawę dotyczącą konta osobistego. Po zakończonej obsłudze Pan podziękował za wizytę i zaprosił do ponownego odwiedzenia oddziału. Muszę dodać również, że w samym oddziale jak również wokoło panował porządek, nie było żadnych śmieci było po prostu czysto. Jeśli chodzi o ulotki reklamowe również były ogólno dostępne i widoczne dla każdego wchodzącego klienta.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.