Karczmę Nałęczowską odwiedziliśmy w ciepłą niedzielę 14 sierpnia 2014 o godzinie 15:40.- 10 minut czekania na kartę.- 10 minut czekania na przyjęcie zamówienia.- 42 minuty czekania na dania. Przez godzinę na stole sztućce i napoje. Zaczynamy się rozglądać, czy nie powinniśmy zapłacić opłaty klimatycznej. Pojawiają się wezwania z urzędu do stałego zameldowania w Nałęczowie. Zaczynają nas poznawać lokalne zwierzęta. Otrzymuję propozycje pracy w sanatoriach. Na stole pojawiają się na „Skarby Nałęczowskie w leśnej alei z plackami i sosem borowikowym”, „Placki nałęczowskie z sosem kurkowym”. OD RAZU PROŚBA O RACHUNEK, BO NIE WIADOMO, KIEDY TERAZ BĘDĘ MIAŁ MOŻLIWOŚĆ.- 30 minut oczekiwania na rachunek i już tylko pięć na resztę (rachunek z godziny 17:15 i 27 sekund - sekundy podawane w celu dobicia klienta). Po raz pierwszy od 25 lat udało mi się zgodnie z sumieniem nie dać napiwku. Jak smakowało? Nie wiem, byłem zbyt zirytowany, żeby jeść.Nie polecam. Godzina czekania na danie bez wcześniejszej informacji takim stanie rzeczy, to przesada. Półtorej godziny, żeby zjeść 4 placki. Sloooooooooooow fooooood. Doskonała propozycja dla osób z przymierających głodem oraz tych, które nie cenią swojego czasu lub nie mają, gdzie schronić przed deszczem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.