Od pewnego czasu jestem osobą bezrobotną, co miesiąc "odhaczam się" w jednym z okienek. Obsługuje mnie sympatyczna pani zawsze uśmiechnięta, która zna moją sytuację i wie że wychowuję maleńkie dziecko i mogę przyjść do urzędu tylko wtedy gdy śpi ( nie mam komu zostawic na ten czas). W zeszłym miesiącu wpadam zdyszana do Pup-u a tu okazuje się, że zazwyczaj obsługująca mnie pani jest na L4 i jej miejsce zajmuje inna osoba. Po 4-5 minutach zwróciła się wreszcie do mnie ( super sukienkę miała jej koleżanka i musiałam czekać aż dowie się gdzie kupiła za ile itd.), usłyszałam, że o tej godzinie to się petentów nie obsługuje, dodam że był 5 po 13.00. Zmieszana przeprosiłam i powiedziałam, że niestety nie mogę wcześniej.-to już nie mój problem- usłyszałam w odpowiedzi.
byłam świadkiem wyżej opisanej sytuacji!! nikt nie widział kładzionych pieniędzy fakt faktem pan zaczął się strasznie awanturować a kelnerka żeby się pozbyć delikwenta-oszusta z kasy dała pieniądze . Przecież to by było niedorzeczne ,kto dla 20 czy tam 10 złoty psuł by sobie renomę przecież tam była pełna sala klientów ,b.często jadam w rożnych lokalach i takich sytuacji to ja widziałam mnóstwo naciągaczy jest od groma . Osobista ocena lokalu jest jak najlepsza nigdy się nie zawiodłam
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.