W sklepie Strefa Czasu, w Galerii Mokotów kupiłam zegarek, który miał być prezentem urodzinowym dla męża. Oglądałam go jak standardowy klient, bez szkła powiększającego, koncentrując się na ogólnym wyglądzie, i czy faktycznie będzie to prezent, który spodoba się obdarowanemu. Wyobraźcie sobie mój szok, gdy po wręczeniu go w domu okazało się, że zegarek ma odprysk, którego nie zauważyłam w świetle sklepowym, natomiast był on dobrze widoczny w świetle dziennym. Udałam się do sklepu, aby wyjaśnić sytuację. Usłyszałam, że zegarek na pewno mi upadł i oni nie przyjmą takiej reklamacji. Starszy pan poinformował mnie, że nie wezmą ode mnie zegarka, gdyż to nie jest reklamacja i mogę napisać pismo – jakie i do kogo nie dowiedziałam się… Naprawdę jestem w szoku, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Czasami trudno jest zauważyć drobne wady, zwłaszcza, gdy człowiek ma zmęczone oczy po całodziennej pracy. Natomiast kupując zegarek w innej firmie od razu zostałam poinformowana, że ma on wadę (dużo mniej widoczną, niż przy zegarku kupionym w Strefie Czasu) i do mnie należała decyzja, czy go kupuję z dodatkowym rabatem, czy nie. Jest to dla mnie wielka i tym bardziej ogromnie przykra nauczka, że coś co miało być miłym prezentem okazało się bublem. Do tego sprzedawca od razu potraktował mnie jak kogoś, kto chce go naciągnąć. Dlatego wszystkim przyszłym klientom Strefy Czasu radzę bardzo dokładnie oglądać zakupiony towar, najlepiej ze szkłem powiększającym, aby później nie okazało się, że skazy na produkcie powstały z Waszej winy…
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.