Młoda pani ekspiedientka, ubrana w bardzo staromodny fartuch z groszki nie powiedziała "Dzień dobry" , a od razu zapytała "co ma być" , pośpiesznie dopytywała się , "co jeszcze", mimo, że nie było kolejki, podała mi najdroższe mleko i popcorn. Na prośbę o podanie innych smaków wafli ryżowych, odpowiedziała, że jest jeden, lecz po mojej uwadze, że tam jest inny kolor opakowania udała się z niekrytym przymusem po drabinkę, bo nie dosięgała do półki. Wydała resztę i paragon prawidłowo, ale nie odpowiedziała " do widzenia".
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.