Postanowiłam zajrzeć do sklepu Textilmarket w centrum Nysy. Przed wizyta w sklepie wybrałam się z dzieckiem na lody -i przez moje niedopatrzenie synek wszedł do sklepu z kawałkiem wafelka (myślałam, że już go zjadł). Kiedy minęliśmy wejście, pani przy kasie zawołała za nami: "Hej, tu się nie wchodzi z lodami!". Mogła zwrócić uwagę w trochę bardziej kulturalny i dyskretny sposób, ale ok, moja wina. Maluch natychmiast wsadził kawałek wafelka do buzi. Ale do szału doprowadził mnie tekst , również rzucony ze strony kasy,w naszym kierunku, dyskretnie na cały sklep: "Co to, restauracja jakaś, czy co?!" Dodam jeszcze, że przy kasie, przy paniach ekspedientkach w tym momencie stało dziecko, które zajadało się pizzą ...Tyle, że panie akurat plotkowały z mamą. Poziom kultury obsługi i kierownictwa (jedna z Pań przy kasie wyglądała mi na kierowniczkę) po prostu poniżej krytyki - jak dla mnie. Lubiłam tam od czasu do czasu zajrzeć i zrobić czasem dość spore zakupy - ale od dziś omijam szerokim łukiem. Prostactwa po prostu nie znoszę...
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.