Zawsze zajeżdżam do tego supermarketu po pracy, gdyż robię sobie w nim zakupy do domu. Lubiłem zawsze ten sklep za miłą obsługę. Niestety, ostatnio spora część kasjerek odeszła, a na ich miejsce przyszły nowe, a ich podejście zarówno do klienta, jak i do swojej pracy jest w mojej opinii karygodne.
Oto pierwsza sytuacja sprzed kilku dni: po skasowaniu moich zakupów młoda kasjerka z „tipsami” wymamrotała pod nosem kwotę do zapłaty. Jako że trudno było to zrozumieć, dopytałem się „ile, przepraszam?”. Na to pani kasjerka bardzo się zirytowała i wręcz wrzasnęła „16 złotych!!!. Dałem jej banknot 20 złotowy, po czym znów pod nosem zapytała się mnie czy nie mam… no właśnie, więc ja ponownie spytałem się „złotówki?”. Tym razem otrzymałem odpowiedź pod postacią słowa „tak” i skwaszonej miny, jakby pani chciała mnie zaraz poszarpać tymi swoimi paznokciami. Jednak co najbardziej mnie zirytowało to fakt, że mój paragon od razu po wyjściu z drukarki został porwany i powędrował do kosza. No nic, wściekły opuściłem sklep i pojechałem do domu.
Dziś z kolei znów spotkałem się tam z nieuprzejmością i nieprofesjonalizmem ze strony obsługi. Tym razem inna kasjerka, ale również reprezentującą nastawienie: „ale ja mam was wszystkich dość”. Gdy zobaczyła, że wyjmuję banknot 100 złotowy od razu burknęła: „a nie ma drobniej?”. Odpowiedziałem, że nie. Pani się strasznie skrzywiła i z wielką łaską wzięła ode mnie tenże banknot. Zapytałem się czy dostanę też papierosy, na co otrzymałem wręcz wykrzyczaną odpowiedź „NIE!” oraz komentarz „w ogóle dziwi mnie to, że komuś w taką pogodę chce się palić”. Pozostawiłem to bez odpowiedzi, bo nie mam w zwyczaju reagować na takie głupie zaczepki. Poprosiłem z kolei małą siateczkę, gdyż nie udało mi się zmieścić wszystkich zakupów do mojej torby. Kasjerka wzburzonym tonem powiedziała „przecież widzi pan, że wydaję resztę”, po czym rzuciła pieniędzmi i (jak to najwidoczniej ta pani ma w zwyczaju) z ogromną łaską położyła siateczkę na kasie. Paragon oczywiście został porwany i powędrował do kosza.
Zastanawiem się, czy TESCO tych nowych pracowników specjalnie tak szkoli, że skoro duża część klientów nie bierze paragoników, to trzeba je od razu rwać i wyrzucać? A może to sami ci nowi pracownicy zmówili się i robią to na złość? Ile razy tam kupowałem, to zawsze wydruki otrzymywałem. Dopiero teraz spotkałem się z takimi karygodnymi zachowaniami i to ze strony 2 nowych kasjerek.
Ocenę stawiam negatywną, choć zostało tam jeszcze kilka miłych kasjerek ze „starej gwardii”. Szkoda tylko, że sklep traci na zachowaniu kilku p
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.