Postanowiłem skorzystać z działu garmażerek. Poprosiłem panią o pół kilograma ryby po grecku. Pani zamiast od razu pójść i nałożyć wdała się w dyskusję z klientką, która stała za mną. Później przyszła druga ekspedientka i zaczęły o czymś rozmawiać. Nakładanie ryby zajęło pani ponad 6 minut (normalny czas to poniżej minuty). Żeby tego było mało, panie na głowach mają czepki, z tym, że włosy wystają im na zewnątrz i nieraz zdarzyło się znaleźć włosy w jedzeniu. Notorycznie się zdarza, że podczas sprzedaży ryb ekspedientki nie myją rąk, a później idą kroić ser. Rękawice ochronne też są rzadko używane.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.