Zamówienie złożyłam w dniu 7.01, dostawa miała być wydłużona, bo była zaplanowana na 15-16.01. Ok. Są wyprzedaże, rozumiem. Wybrałam dostawę przez paczkomat, więc automatycznie, widząc w aplikacji oysho, że paczka jest „w tranzycie”, powinna znajdować się w aplikacji inpostu. Tak się nie stało, przez cały okres „dostawy”. Po pierwszym telefonie jaki wykonałam, dowiedziałam się, od pani, że „może InPost nie zaakceptował numeru przesyłki”. Po wielokrotnych telefonach dowiedziałam się dosłownie nic więcej. Więc postanowiłam zadzwonić do inpostu, no i na ich infolinię otrzymalam informację, że paczka nadana przez szanowny zespół Oysho jest bez jakichkolwiek danych (tzw. Paczka szkielet), nie ma nadawcy, ani odbiorcy, nie jest przypisana do ani mojego maila ani mojego numeru telefonu i na 99% nie uda jej się do mnie dotrzeć, no bo jak. Jak w takim razie nadali paczkę? Też chciałabym wiedzieć. Łaskawie po 4 telefonie (gdzie po drugim jako pierwsze zdanie uslyszałam „ja już z panią rozmawiałam i wszystko wyjaśniłam to o co chodzi”) pani postanowiła skierować sprawcę do działu logistyki. Dzisiaj (15.01) dzwoniąc po raz kolejny na infolinię, dowiedziałam się, że paczka faktycznie nie dotrze (co pierwszy raz usłyszałam od zespołu oysho) i no niestety nie wyślą mi nawet tego produktu bo magazyn zwrotów jest w innym miejscu niż magazyn wysyłkowy i oni tej paczki tak nie odnajdą. Także mimo szczerych chęci i naprawdę zachwytu nad produktem, który zamówiłam (za 300zl) nie mogę polecić tego sklepu, był to pierwszy i ostatni raz jaki zamówiłam coś od Oysho. Jeszcze pani mi powiedziała, że w ramach przeprosin na następne zamówienie będę miała darmową dostawę, śmiech na sali. Zobaczymy ile będzie trwał u nich zwrot pieniędzy, bo po innych opiniach widzę, że i z tym potrafił być problem….
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.