Wczoraj byliśmy w "Skrzynce" po raz drugi i niestety było wielkie rozczarowanie. Żadna z kelnerek do nas nie podeszła, żeby podać kartę menu. Po ok 15 minutach czekania nikt się nami nie zainteresował, mimo że w lokalu nie było dużego ruchu, były zajęte 3 stoliki. Dziecko wielokrotnie podchodziło do lady, żeby zamówić sobie soczek, niestety nie miał u kogo. Jedna Pani krzątała się, zbierała naczynia itp. , druga wręcz "modliła się" chyba do naleśnika, którego właśnie przygotowywała. Poczuliśmy się zlekceważeni i wyszliśmy... Parę, która siedziała obok nas, potraktowano podobnie, bo jeszcze siedziała i czekała - podziwiam za cierpliwość... Cieszyliśmy się, że na Rubinkowie powstała wreszcie fajna, przytulna knajpa z dobrym jedzeniem, ale niestety - co z tego - skoro obsługa typu "wielkie księżniczki" wszystko psuje... Szkoda... A na obiad pojechaliśmy do MANEKINA, gdzie zostaliśmy obsłużeni od razu, jak tylko weszliśmy do lokalu. A nie muszę chyba pisać, że w MANEKINIE zawsze są tłumy... Dobrzy i zaradni pracownicy to podstawa!
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.