Stałam do kasy jakieś 25 minut, mało tego Pani, która była kasjerka wdawała się w rozmowy z pozostałymi koleżankami z pracy zamiast obsługiwać, dobrze zirytowanych klientów. Po podejściu do kasy zbulwersował mnie fakt, iż ta około czterdziestoletnia kobieta, przy całej sytuacji, tak ostentacyjnie żuła gumę i robiła z niej balony. Poczułam się jak za czasów "komuny", gdzie najważniejszą osobą w sklepie, był sprzedawca a nie klient.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.