Przyszłam do sklepu w celu zakupu okularków do pływania. Po około minucie, od kiedy stałam przy stanowisku ze sprzętem pływackim podszedł do mnie sprzedawca i zaproponował pomoc. Pierw wytłumaczył mi, jak poznać czy okularki są na mnie dobre. Później rozpakowywał dla mnie okularki różnych producentów, ja mierzyłam. Sprzedawca znał się na rzeczy - wiedział jakie marki są dobre kobiet tj nie odciskają się na twarzy (na co często skarżą się kobiety), dodatkowy plus za to, że sprzedawca nie proponował drogiego sprzętu, tylko zaczynał od tych w najprzystępniejszej cenie. Dodam, że do zamknięcia sklepu było 10 min. a pan mnie wcale nie ponaglał :-)
Udałam się do apteki w celu zakupu tabletek "Harmonet", za które płacę zwykle ok. 35zł. Zostałam pozytywnie zaskoczona - tu kosztują 29,90 zł. Zdziwiło mnie jednak opakowanie - białe, nie jak zwykle niebieskie. Pani farmaceutka wyjaśniła mi, że ten lek pochodzi z importu równoległego, że jest to to samo co zwykły "Harmonet", z tą różnicą właśnie, że jest te kilka złotych tańszy. Bardzo na plus!
Przyszłam do sklepu w poszukiwaniu konkretnej bluzy, którą upatrzyłam sobie w tym sklepie już wcześniej. Ku mojemu zdziwieniu z 4 sztuk, jakie widziałam kilka dni wcześniej, nie umiałam znaleźć żadnej. Państwo kasjerzy coś podliczali i nie byli mną w żaden sposób zainteresowani. W końcu poprosiłam o pomoc - bluzy szukała dla mnie drobniutka pani i w końcu znalazła upchane za kurtkami, były wysoko, więc ledwo do niej dosięgła i mi podała. Zmierzyłam, zdecydowałam się kupić - kosztowała 60 zł, zapłaciłam dwoma banknotami 50zł. Ta sama pani obrażonym głosem zapytała mnie czy też nie mam 10 zł?!
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.