Dziś z koleżanką udałyśmy się na obiad do nowej restauracji w Chorzowie. Jest to miejsce, w którym cena posiłku jest uzależniona od wagi. Ogólnie bardzo mi to odpowiada, gdyż nakładam sobie na talerz to co chcę, i ile chcę, natomiast muszę przyznać, że zauważyłam tam kilka niedociągnięć. Po pierwsze, część personelu wchodziła do kuchni w swoim prywatnym ubraniu (kobiety z rozpuszczonymi włosami). Druga sprawa, to Zachowanie personelu w stosunku do klientów.Ponieważ klientów jest duże pracownicy mają dużo pracy, lecz są przez to niesympatyczni. Zwracają się do klienta nie kulturalnie (do starszej kobiety, pracownica z niezbyt przyjemnym tonem powiedziała kilka razy "co?" zamiast "proszę?" czy "słucham") i w sposób odpryskliwy zwracają uwagę typu "Nie mieszaj tych ziemniaków!".
Oferta i cena produktów jest bardzo ciekawa, lecz jeżeli chodzi o jedzenie na ciepło, to niestety nie jest na bieżąco podgrzewane, przez co nasze warzywa z patelni i kawałki mięsa były zimne.
Jeszcze jedna rzecz, która mi jako klientowi się nie spodobała, jednak ma ona uzasadnienie w psychologii marketingu to fakt, że talerze i chochle służące do nakładania dań są tak ciężkie, że nie czuć rzeczywistej wagi wybranego dania.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.