NIe pamiętam dokładnej daty, ale zdarzenie miało miejsce tej zimy... Wzięłam bilecik, znalazłam produkty, które chciałam kupić, była czynna jedna kasa, ale nie było zbyt wiele klientów, więc ok( opisuję dział aptekowy) . Stałam chyba z dobre 10 minut w kolejce... Przede mną były dwie osoby... Pomyślałam sobie, że to przeciez nie tragedia, tylko dwie osoby przede mną... Kobieta z kasy tuż przede mną poszła na kantorek umyć sobie ręce, okej- może coś było klejące, I NIE WRÓCIŁA DO KASY, wyłączając numerki.... druga ekspedientka, która akurat znajdowała się na dziale była zajęta obsługą jakiejs kobiety, okej, czekałam i czekałam i CZEKAŁAM już bardzo zdenerwowana, bo ile można czekać na skasowanie dwóch produktów??? po czym ekspedientka, znajdująca sie na dziale podeszła wreszcie do kasy, ALE NIE PO TO ŻEBY MNIE OBSŁUŻYĆ, tylko zeby obsłużyć kobietę, której doradzała jaki krem kupić !!!!!!!!!!!! Powiedziałam spokojnie, że byłam ostatnią osobą, która miała numerek i że już czekam od dłuższego czasu i że mi się cierpliwość kończy, na co ona, TYLKO OBSŁUŻĘ TĄ PANIĄ, Mogę?? Rzuciłam jej koszyk i wyszłam.... JAK MOŻNA TAK TRAKTOWAĆ LUDZI???? A TAMTA Inteligentna jakże, która poszła ręce myć czy cokolwiek w tym stylu widziała ze stoję i też nie podeszła... Byłam tam dwa razy, za każdym razem były jakieś jaja... ALBO KORZYSTACIE z tych numerków, albo nie, zdecydujcie się... Poszłam kupić sobie magnez do Rossmana, był droższy, ale przynajmniej się nie zdarzylam zdenerwować...
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.