Restaurację Mex-Eat w Gdyni odwiedziłem z okazji 40 urodzin swojej żony. Rezerwacja stolika dla kilku osób odbyła się 2 dni wcześniej przez telefon. Rozmowa odbyła się w serdecznej i miłej atmosferze. Do restauracji zaprosiłem, oprócz żony, jeszcze 4 osoby. Byłem niejako gospodarzem spotkania. Zależało mi, aby jubilatka i goście czuli się wyjątkowo.
Pierwszy kontakt z obsługą restauracji był nieco chłodny. Bardzo długo musieliśmy czekać, aby kelnerka odebrała od nas zamówienie. Gdy spoglądaliśmy w jej kierunku, zajęta była rozmową z barmanem. Musiałem podejść do baru, aby złożyć pierwsze zamówienie. Drugie zamówienie wyglądało w ten sam sposób. Zamówiliśmy m.in. drinki podawane w dzbanku, który okazał się wadliwy (ciekło z niego przy nalewaniu). Obsługa widziała to i nie reagowała. Musiałem sam podejść do baru i chwycić serwetki, którymi mogłem wytrzeć stolik. Taka sytuacja wystąpiła 3 razy. Przy płatności za kolację wspomniałem obsłudze o dzbanku. Kelnerka powiedziała, że wie o tych wadliwych dzbankach, ale nic nie może zrobić, bo "takie mają i już". Wg mnie, jako klienta, to nie do pojęcia, że restauracja wie o takim uszczerbku i nic z tym nie chce zrobić.
Inną sytuację, którą chciałbym wspomnieć, była prośba o ściszenie odrobinę muzyki, gdy nagle z głośników ryknęła muzyka praktycznie całkowicie uniemożliwiająca rozmowę. Otrzymałem odpowiedź, że "dziś gra DJ i nie ściszają muzyki". Niestety, ale nikogo na parkiecie nie było. Gdy rozglądałem się wokół, zauważyłem, że nie tylko nam doskwiera zbyt głośna muzyka. Po dokończeniu konsumpcji, postanowiliśmy wyjść z lokalu. Szkoda, bo moglibyśmy tam zostać dłużej.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.