Dzień dobry, właśnie wróciłem z zakupów w sklepie w Piotrkowie Tryb. Jestem mocno zbulwersowany. Przy wejściu do sklepu znajdują się informacje o obowiązkowej dezynfekcji rąk osób robiących zakupy. W jedynym podajniku na płyn dezynfekcyjny brak płynu. Obsługa sklepu na moje pytanie o brak płynu stwierdziła, że nie nie jest w stanie kontrolować kiedy brakuje płynu w podajniku. Czekałem 5 minut na uzupełnienie płynu. W tym czasie do sklepu weszło ok. 10 osób. Każdy musiał dotknąć podajnika, próbując zdezynfekować ręce. Oczywiście bezskutecznie. Nie miałem czasu czekać dłużej i wszedłem do sklepu bez dezynfekcji rąk. Wychodząc ze sklepu, sprawdziłem - dozownik został uzupełniony, ale jakimś trochę podejrzanym płynem, lekko lepiącym. I teraz mam pytanie, oczywiście retoryczne - ile osób weszło do sklepu bez dezynfekcji rąk? Ile osób mogło potencjalnie przenieść zakażenie na artykuły wystawione w sklepie? Czy ochrona nie powinna tego kontrolować przy wchodzeniu do sklepu? I do tego wszystkiego, proszę Państwa, nagrania lecące w sklepie, mówiące o ogromnej trosce personelu o bezpieczeństwo kupujących, o dezynfekcji rąk, koszyków i tym podobne banały. Jak to się ma do rzeczywistości?
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.