Ostatnio byliśmy z żoną w czerwcu i było ok. Natomiast dzisiaj (27.08.2019) przyszliśmy jeszcze z wnuczkiem. Spagetti dla wnuczka było nie do zjedzenia.
Dużo makaronu, który był chyba godzinami trzymany w gorącej wodzie sosu było tyle co "kot napłakał". Devolaille żony czuć było jeszcze dawno nie mytą lodówką i na zewnątrz był gorący a w środku nie dogrzany. Na stołach tłuste plamy jak by dawno na nich nie było wycierane. Na uwagi mojej żony na jakość spagetti żona usłyszała cyt, "no i co?" (opinia zmoderowana przez administratora z uwagi na treść)
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.