Piekarnia- ciastkarnia w centrum Katowic około godziny 11:30. Moim celem było kupienie smakołyków dla grupy studentów, co oznacza w miarę dużo jedzenia niskim kosztem. Piekarnia do której trafiłam razem z dwoma znajomymi kusiła schludną wielkanocną witryną. Po przekroczeniu progu sklepu naszym oczom ukazało się małe, zadbane pomieszczenie. Po prawej stronie przejście do innego, nieoświetlonego pomieszczenia. Wyglądało ono na miejsce, gdzie można usiąść na chwilkę, aby posilić się ciastkiem. Takie samo wrażenie sprawiał stolik z dwoma krzesłami tuż obok okna parę kroków od drzwi. To właśnie jego wielkanocne przystrojenie widać było w oknie piekarni. Lada prezentująca ciastka czysta i dodatkowo oświetlona, a wypieki oferowane przez piekarnie ułożone tak , że zachęcały do ich spróbowania. Za ladą stały dwie ekspedientki. Oprócz naszej trójki w sklepie nie było więcej klientów. Można przypuszczać, że większość pieczywa została wykupiona przed naszym przybyciem gdyż na pułkach stało tylko kilka chlebów i bułek. Rozejrzawszy się po asortymencie zdecydowaliśmy się na kupno ciastek. Musieliśmy przedyskutować ich rodzaj i optymalną ilość. Nie otrzymaliśmy żadnej pomocy od strony dwóch Pań, które stały cały czas z boku przyglądając się nam z założonymi rękami. Widząc, że uzgadnianie potrwa chwilkę mój kolega postanowił skorzystać z krzesełka przy oknie aby usiąść. Jedna z Pań natychmiast ożyła prosząc, aby nie siadać na dekoracji. Wprowadziła tym samym bardzo nerwową atmosferę. Gdybyśmy nie mieli ograniczeń czasowych pewnie w tej chwili zrezygnowalibyśmy z zakupów. Przyjęliśmy jednak do wiadomości upomnienie Pani i kontynuowaliśmy zakupy. Zdecydowaliśmy się na 3 rodzaje ciastek w niespełna 2 minuty od wejścia do sklepu, czyli dość szybko. Pozostało nam poprosić Panie o zapakowanie ich w odpowiednich ilościach. Ponowna chwila zastanowienia z naszej strony zaowocowała dźwiękiem zniecierpliwienia (cmoknięciem) jednej z Pań obsługujących, która obróciła się na pięcie i wyszła na zaplecze sklepu. Druga Pani ze zmęczoną miną i bez słowa zwarzyła i spakowała nasze ciasteczka. Nie sądzę byśmy byli wybrednymi albo kłopotliwymi klientami, jednak po wyjściu z piekarni tak właśnie się czułam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.