To było dość dziwne. Dzisiaj po pracy jak co dzień musiałam zrobić zakupy. Najbliżej mam do Tesco więc i tam postanowiłam pójść. Miałam ze sobą siatkę z jabłkami więc postanowiłam ją okleić żeby nikt nie zarzucił mi kradzieży. Poszłam więc w stronę ochroniarza i już na wstępie zostałam zaatakowana pytaniem "A gdzie to z tą siatką?" trochę się zdziwiłam i powiedziałam do oklejenia. Łaskawie oklejono mi ją. Po czym miałam kupić parę produktów spożywczych oraz krem dla mamy i tu właśnie zaczął się problem. Ponieważ chciałam zapytać kogoś jaki byłby najlepszy niestety nikogo w pobliżu nie było tego działu a pytając innej Pani z innego działu uzyskałam odpowiedz ale skąd ja mam wiedzieć przecież to nie mój dział. Więc spokojnie opanowana wybrałam krem Garniera i udałam się do kasy gdzie kolejna niespodzianka Pani w kasie oznajmiła mi że tego kremu nie ma na stanie i ona nie może mi go sprzedać. Spytałam dlaczego? odpowiedziała proszę udać się do informacji bo ja nic na to nie poradzę. Lekko podirytowana i zła poszłam do informacji gdzie dość nie sympatyczna Pani z długimi blond włosami odpowiedziała opryskliwie " nie ma na stanie nie sprzedamy, Proszę wybrać coś innego albo przyjść jutro do widzenia". Poczułam się jak nie powiem kto i to nie pierwszy raz.Nie dość, że Pani nie raczyła nawet pójść i zobaczyć na asortyment ani popatrzeć czy może gdzieś jest kod to odprawiła mnie z tzw. kwitkiem. Naprawdę odradzam ten sklep.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.