Z założenia obsługa w sklepach KappAhl jest pasywna, w standardach nie ma doradzania ani aktywnej obsługi klienta. Legginsy wybrałam sama, przymierzyłam i udałam się do kasy. Nie było przy niej żadnej osoby obsługującej. Rozglądałam się bezradnie w poszukiwaniu nie pomocy, ale już osoby, która sfinalizuje transakcję. Trwało to 5 minut. Potem pojawiła się kasjerka. Powołałam się na promocje ale sama. Nie było inicjatywy ze strony osoby obsługującej. Jednak po wydaniu paragonu przekazała mi kupon na kolejną promocję oraz informację, jak będzie można z niej skorzystać. Ogólnie obsługa mało entuzjastyczna, bez uśmiechu. Ja byłam osobą inicjującą.
Dokonywałam zakupu małej sztalugi. Znajdowała się na niej cena i indeks produktu. Przy kasie znajdowało się 4 pracowników w koszulkach z agencji pośrednictwa pracy. Sprzedawca, który zaczął nas obsługiwać, nie potrafił wbić indeksu do systemu, aby wydrukować paragon. Pozostałe osoby patrząc na niego uśmiechały się z przekąsem zachowując jak uczniowie w szkole mający ubaw z kolegi. Podkreślali, że są pierwszy dzień, Sprzedawca udał się na poszukiwanie osoby dłużej zatrudnionej, która mogła podpowiedzieć, jak poradzić sobie z systemem. W końcu się udało. Jednak był już na tyle zdenerwowany, że przy pakowaniu sztalugi zawsze wystawał z torby jakiś jej fragment, co powodowało kolejne uśmiechy pozostałych pracowników. Podeszłam do całej sytuacji wyrozumiale, jednak rażenie dotyczące obsługi było negatywne. Nawet pracownicy dodatkowi powinni przejść odpowiednie wstępne szkolenie, aby zachować standardy marki.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.