Rossman to sklep, którego oferty w postaci reklamówek docierają do mnie regularnie (znajduję je w niektórych czasopismach oraz najczęściej w skrzynce na ulotki). I otóż zgodnie z zapowiedzią umieszczoną w reklamówce z odpowiednim wyprzedzeniem, interesujący mnie produkt podanego tam dnia rzeczywiście znalazł się na półce sklepowej, więc zaplanowany zakup powiódł się - ku mojemu zadowoleniu.
kilkakrotnie w listopadzie/grudniu nie pojawiły się w sklepie towary zapowiadane w reklamówce - były dla mnie atrakcyjne jako gwiazdkowe prezenty; zawiodłam się: bardzo mi się rzecz podobała, a dowiedziałam się, że nie dowieźli
ponadto za długo czekałam na obsłużenie mnie przez pracownika BOK (skierowałam tam swe kroki nie mogąc znaleźć poszukiwanego towaru w sklepie)
Zdobywam się na odwagę i krytykuję portal onet.pl za błędy ortograficzne (i inne, tzn. gramatyczne, stylistyczne itp.).
Od chwili powstania portal ten był dla mnie podstawowym źródłem informacji. Zastępował mi prasę codzienną i wiadomości telewizyjne. Jednak stracił wiele przez opisane wady. Coraz rzadziej tam zaglądam.
A przez tyle lat była to strona startowa mojej przeglądarki...
Cena promocyjna lodów znanej marki przyklejona do lodówki zachęcała do zakupu. Przy kasie okazało się, że jest o ok. 5 zł wyższa. Odwiedziłam biuro obsługi klienta, gdzie dowiedziałam się, że wybrany przeze mnie smak ma akurat wyższą cenę. Moim zdaniem informacja ta powinna się znaleźć przy reklamowanej promocyjnej cenie (np. "smaki: ..." albo "poza waniliowym").
Będąc w Śródmieściu chętnie robię zakupy w tym sklepie, ponieważ towar jest właściwie wyeksponowany. Znajduję tam w zasadzie zawsze te produkty, które są moimi ulubionymi - czy to gatunki pieczywa, czy nabiału, czy też wędliny pochodzące od uznanego (przeze mnie; potrafię rozpoznać dobre gatunkowo) producenta. Obsługa jest kompetentna. Panie na stoiskach "wagowych" odważają i pakują produkty z odpowiednią troską.
Dawno temu, będąc nowym klientem Makro, doznawałam stresu przy wyjściu, kiedy pracownik sprawdzał zgodność rachunku i koszyka. Odbierałam to jako podejrzenie w stosunku do mnie. Odczucie to zmieniło się pewnego dnia, kiedy taka właśnie kontrola wykazała, że nadpłaciliśmy swoje zakupy; nadpłatę odzyskaliśmy. Od tamtego zdarzenia już zawsze szacuję koszt swoich zakupów (tym bardziej, że "sprawdzacze" moim zdaniem symulują kontrolowanie). I dzięki temu ustaliłam, że zawyżono mój rachunek o 107,40 zł. Znałam już procedurę, więc udałam się gdzie należy. Pieniądze, owszem, odzyskałam, ale przy tym żadnego przepraszam - niestety - nie. Uważam, że personel powinien zostać douczony w kwestii zachowania wobec klienta.
Bardzo dużo oczekujących w sprawach dot. indywidualnego kontynuowania ubezpieczenia; sprawy różne z tym związane: zmiany warunków, wydanie nowych blankietów. W każdym razie kolejka jak za minionych złych czasów, a "okienka" czynne tylko dwa. Tłum ludzi, w przeważającej liczbie starszych, duszno, ciasno. I wszystko okraszone wcale nie miłymi paniami pracownicami. Jakby nie znały hasła "klient nasz Pan". A sądząc po wieku - powinny...
Pod koniec sezonu zimowego 2007/08 moje skórzane oficerki "odkroiły się" przy podeszwie. Zwróciłam się do sprzedawcy z reklamacją, i - tu miła niespodzianka! reklamacja została uznana za zasadną i załatwiona "od ręki". Zwrócono mi kwotę, którą zapłaciłam za obuwie i przeproszono, że okazało się wadliwe. Szok po odczuciu na własnej skórze tak właściwego podejścia do klienta trwa do dziś.
Nie kupiłam żadnej rzeczy. Poszukuję stroju na spotkanie oficjalne. Celem mojej wizyty w sklepie było rozpoznanie oferty w interesującym mnie zakresie. Ocena wynika z zaobserwowanej (tak tym razem, jak i we wcześniejszych wizytach w tej placówce) kompetencji osoby sprzedającej, która zawsze trafnie, po obserwacji klientki i analizie jej zainteresowań wybranymi produktami, pomoże podjąć decyzję o zakupie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.