Kupuję w znanym mi sklepie - do niedawna jeszcze w sieci "Lewiatan", obecnie już "Milea", kilka produktów. Produkty wybieram sama, znając już "topografię". Przy kasie proszę kasjerkę o doładowanie do telefonu. Rozmawiam, rozglądam się, płacę i myślę o zbliżającym się urlopie. Wychodzę. Nagle orientuję się, że nie mam podłużnej karteczki z numerem doładowania do telefonu. Przeszukuję kieszenie. Nie ma, wracam. Pani uprzejmie informuje mnie, że wydała mi doładowanie, ale w celu upewnienia się czy nie zostawiłam prze przypadek w sklepie, pomaga mi szukać. Skrupulatnie sprawdzamy stoisko kasowe, Pani przegląda stare paragony - te, których klienci nie wzięli a wylądowały w koszu na śmieci. W końcu obiekt zainteresowania znajduje się pod kasą, prawdopodobnie wypadł mi z ręki. Dziękuję pani z pomoc.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.