W dniu 24.03.2012 roku wybrałam się z koleżanką na zakupy do jednego z moich ulubionych sklepów jakim był „Stradivarius”. Na początku wszystko wydawało się być w porządku. W sklepie panował porządek, a ubrania były ładnie poukładane na półkach, jednak nieposortowane. Będąc w tym dniu w dobrym humorze chciałam nabyć sobie kilka rzeczy, gdyż właśnie ta marka odpowiadała mi już od dawna - do tegoż wieczora, gdzie zostałyśmy wręcz wyproszone ze sklepu. Rozumiem, że niebłagalnie zbliżała się godzina 21:00, ale od 40 minut byłyśmy już w sklepie. Myślę, że mniej czasu zajęło by nam szukanie garderoby gdyby ktoś z „obsługi” wykazał choć trochę zainteresowania naszą osobą , ponieważ spośród każdej wybranej przez siebie rzeczy szukałam swojego rozmiaru. Obsługa sklepu w tym czasie zajęta była omawianiem planów na weekend oraz ”ileż to czasu trzeba czekać na rozliczenie delegacji…”i spraw z tym związanych. Po znalezieniu wybranej rozmiarówki udałam się do przymierzalni w wiadomym celu, gdy nagle słowa jednej z Pań cyt. ..„proszę kończyć, już zamykamy”.. zwaliły mnie z nóg- no chyba, że to jest dopuszczalna praktyka stosowana w sieci sklepów „„Stradivarius”. Nie wiem, może powinnam w samej bieliźnie opuścić sklep, a w biegu zapłacić za wybrany towar. Mało tego…w dodatku gdy chciałam uiścić płatność, jedna z Pań przy kasie oznajmiła mi, że właśnie wybiła godzina 21:00 i ma już gotowy raport. Może to śmiesznie brzmi co piszę, ale pierwszy raz w życiu obsługa wyprosiła mnie wtedy ze sklepu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.