To już jest serial:) Niestety na razie happy endu brak. 2 grudnia 2009 roku podpisałam umowę na świadczenie usług: internet domowy, mobilny, telefon stacjonarny. Cud, miód i orzeszki.. I do tego prawie za darmo. No dobrze, przez pół roku.. Pomna uwagi przedstawiciela, że podłączenie może trwać do dwóch miesięcy wypowiedziałam umowę poprzedniemu dostawcy ze skutkiem na dzień 31 stycznia. Mniej więcej w 10 dniu nowego roku zadzwoniłam po raz pierwszy do operatora infolinii. W celu identyfikacji miałam podać numer telefonu stacjonarnego... Ale ja nie mam, bo czekam aż mi założycie.. Starałam się miło i grzecznie, bo wiem, że to infolinia, przecież nie ten pan, nie ta pani mają mi założyć upragnione gniazdko. W odpowiedzi słyszę, że w ciągu kilku dni odezwie się do mnie technik i umówi się na podłączenie. Czekam cierpliwie, w końcu mogę jeszcze dzwonić, mam internet od starego dostawcy. 14 stycznia dostaję sms-a: "od dnia 14 stycznia usługa będzie aktywna". Hurra radość w domu zapanowała. Niestety na krótko. Nie będę opisywać wszystkich rozmów, w każdym razie do dnia dzisiejszego internetu nie mam, telefonu też. Za każdym razem słyszę: w ciągu kilku dni... Korzystając z netia - on line napisałam zgłoszenie z prośbą o podanie terminu podłączenia i znowu odpowiedź "w ciągu kilku dni - P.... Contact Center.. Czekam cierpliwie. Mail do Dyrektora PR bez odpowiedzi.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.