Po wejściu do banku, klient chcący podpisać umowę kredytową nie wie gdzie się zwrócić(brak recepcji).Nikt też się nie kwapi by zaoferować pomoc klientowi.Sama weszłam do części, jak się zdaje, biurowej, aby zasięgnąć rady gdzie się dokładnie udać i gdzie znaleźć osobę z którą byłam umówiona.Streściłam rozmowę telefoniczną ze wspomnianą osobą, oraz poinformowałam rozmówcę o umówionej godzinie spotkania.Stwierdził on, że doradca ten już nie pracuje o tej godzinie i że to niemożliwe, że się z nim umawiałam.Zadzwonił przy kliencie!! (przy mnie) do doradcy i po skończonej rozmowie, poinformował mnie, że absolutnie nie mam racji, że nie umawiałam się na żaden termin i nie dałam żadnej informacji, że umowę kredytową chcę podpisać-wszystko to patrząc z pobłażaniem i wyższością.W tym momencie odezwała się jedna z konsultantek, że to ona do mnie dzwoniła w tej sprawie, na co mój rozmówca poprosił mnie o zajęcie miejsca i rozmowę z konsultantką.
Okazała się być osobą bardziej kompetentną, profesjonalną niż, jak myślę, jej przełożony.Przeprosiła również za zamieszanie, czego nie musiała robić, bo tak naprawdę nie ona je wywołała.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.