Jednego z wrześniowych wieczorów udałam się z synkiem po spodnie do sklepu 5-10-15 ...Weszłam do sklepu i na wstępie okazało się ze w sklepie jest paru klientów a ja nie mam gdzie postawić wózka...w końcu po wielu trudach postawiłam wózek z boku przy kartonach zbiorczych ...oczywiście miałam wrażenie ze każdemu przeszkadzał...wyciągnęłam synka z wózka i posadziłam przy niebieskim stoliku dla dzieci dałam kredki i synek z zainteresowaniem rysował.. w tym czasie poszukałam działy dla synka i rozglądam się za spodenkami obserwując równocześnie wózek i synka ,ponieważ nie znalazłam interesującego mnie modelu podeszłam do ekspedientki i zapytała o spodni...pani podeszła do wieszaka i pokazała mi spodnie w interesującym mnie rozmiarem słowami:"ma pani tu i tu "okazało się iż żaden model mi nie odpowiada ...rozejrzałam się po sklepie odzież ładnie wisiała na wieszakach ...była odpowiednio oznaczona cenowo i rozmiarowo ,w sklepie stworzone są strefy rozmiarowe...na środku znajduje sie strefa kasy przy kasie sporp dodatków dla dzieci jak bańki ,spinki ,drobne zabawki... zauważyłam ciekawą bluzeczkę w pasującym rozmiarze i postanowiłam ją zakupić...zabrałam synka do kasy w tym czasie przyszła kolejna klientka z wózkiem i zrobiło się na prawdę ciasno...podeszłam pospiesznie do kasy ..kasjerka skasowała bluzeczkę i zapytała czy chce torbę papierową powiedziałam owszem usłyszałam ze płatna... powiedziałam ze mimo to porsze choć to dziwne ze w sklepie odzieżowym personel nie ma w co zapakować zakupów i za torbę trzeba dodatkowo zapłacić...zapłaciłam otrzymałam paragon i i deszłam od kasy ....dotarłam do wózka i okazało sie ze nie mam jak wyjechać synek się denerwował ...wreszcie udało mi się po wielu manewrach opuścić sklep...moje wrażenie jest ogólnie dobre ale następnym razem wybiorę się bez synka i wózka:)
Późnym wieczorem udałam się na zakupy do salonu Camaieu w poszukiwaniu jesiennego granatowego płaszcza...Po wejściu do salonu zauważyłam ze salon jest dobrze oświetlony ,panuje w nim odpowiednia temperatura i zapach...podeszłam do pierwszego wieszaka i usłyszałam "dzień dobry"od przechodzącej ekspedientki...przeprosiłam i zapytałam czy posiadają płaszcze w rozmiarze 34 w granatowym kolorze...usłyszałam iż jeszcze nie ma pełnej jesiennej kolekcji i pani odeszła do swoich obowiązków ...ja w tym czasie przeszłam po salonie oglądając wiszące na wieszakach ubrania...personel zajęty był porządkowaniem salonu podnosząc leżące w rogu salonu wieszaki... i odnosząc ubrania ze strefy przymierzania...wyszłam z salonu z dobrym wrażaniem i myślę ze wrócę tam po zakupy
wybrałam się do cukierni Śnieżka w Pile po pączka...długa stałam przy ladzie kasowej oczekując aż rozmawiające z sobą ekspedientki ,ubrane w firmowe białe bluzki i bordowe spódnice,zauważa ze maja klienta...obserwowałam ciasta eklerki były łanie ułożone na czystych blaszkach ...przy produktach widniały ceny ....wszystko prezentowało się ciekawie i zachęcająco oprócz nie obecnego personelu który dyskutował... w końcu powiedziałam;przepraszam...brak odzewu ...podeszłam do rozmawiających pań i poprosiłam o kawałek ciasta truskawkowego do kawy ...pani się odwróciła i powiedziała "ciasta nie kroimy"i wróciła do rozmowy z koleżanka...zapytałam czy jakbym kupiła kawę i poprosiła o kawałek ciasta do niej tez bym nie otrzymała?pani odwróciła się i powiedziała :nie...po czym wróciła rozmowy odeszłam nie zadowolona i głodna....
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.