Słynna naleśnikarnia Manekin ma zapewniony jakże skuteczny i cenny marketing szeptany. Dowiedziałam się o niej przy okazji pobytu w Bydgoszczy u mojej przyjaciółki. Olbrzymie kolejki przed lokalem z jednej strony nie zachęcają do spędzania słonecznego popołudnia czekając na wolny stolik, z drugiej zaś strony świadczą o niewątpliwej popularności Manekina. Skąd ta popularność? Menu bardzo rozbudowane, każdy nawet najbardziej wymagający Klient powinien znaleźć coś odpowiedniego. Obsługa niestety nie staje na wysokości zadania. Kelnerka nie potrafiła opisać naleśnika i wyjaśnić co zawiera w środku bez spoglądania w kartę. Chyba kelnerka czuła się bardziej zdezorientowana niż ja. Niestety nie potrafiła również zaproponować czegoś dobrego na deser. Chyba pierwszy raz obsługiwała gości i widziała na oczy kartę - to można wybaczyć. Po włożeniu gotówki do rachunku niestety nie doczekaliśmy się kelnerki i musieliśmy chcąc nie chcąc zostawić dość spory napiwek... Może jest to sposób na dobre napiwki - podchodzić z wydaniem reszty po 20 minutach. Wystrój sali w naleśnikarni Manekin w Łodzi niestety nie zachwyca. Przydalaby się odrobina świeżości. Odrapane porysowane stoły oraz zakurzone książki na regałach nie dodają absolutnie uroku. Sprawę ratuje rozstawiony ogródek, niestety po sezonie ogródek znika a Klienci są zmuszeni prawie zasypiać przy stołach oczekując na naleśnika...
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.