Powiedziałabym na początek, że Maranto lata świetności ma już za sobą. W moim odczuciu: kiedyś naprawdę dobra pizzeria, z tych najlepszych. Później: dobre miejsce, aby zatrzymać się na kawę, jeszcze ok. Teraz - stanowczo coś nie gra i nie można już mówić o dawnym prestiżu.
Rozwijając myśl:
Starym zwyczajem wpadłam na kawę. Pierwsza myśl - jest czysto jak zawsze, nigdy nie było się do czego przyczepić. Potem zauważyłam istotną zmianę - po raz pierwszy kelnerką nie była młoda dziewczyna. To jednak tylko kwestia przyzwyczajenia. Między zdjęciem kurtki, a usadowieniem się i przerzuceniem pierwszej strony menu kawowego (swoją drogą mocno podniszczonego) upłynęło jakieś 30 sekund, a pani kelnerka już zdążyła ruszyć na mnie. Zapytała, co zamawiam tonem, który niestety przywodził mi na myśl totalne spięcie i podtekst: "Zamawiasz czy wychodzisz?". Poprosiłam o czas, choć własciwie nie było to konieczne.
Przeglądając menu z pizzami stwierdziłam, że niewiele się zmieniło.. Aczkolwiek w tym wypadku zaryzykuję podsumowanie- wierność sprawdzonym recepturom. Choć np. jest jedna pizza, która nie cieszy się popularnością - Przysmak Żółwia (zawiera min. czekoladę i bodajże brzoskwinie, próbowałam jej raz i nigdy więcej)- i naprawdę nie rozumiem czemu, choćby ze względu na nią nie wprowadzono jakichś nowych kombinacji smakowych.
Przeglądając menu miałam okazję obserwować jak zachowuje się pani kelnerka, gdy nie zbiera zamówień. Nawet wtedy wyglądała na znerwicowaną - stała jak na posterunku i gdy tylko słyszała, że otwierają się drzwi nerwowo się odwracała i przygotowywała do natarcia.
Z moją ulubioną kawą zawsze był ten sam problem - w menu proponowano do niej syrop smakowy, aczkolwiek przeważnie nie było go na składzie. Tym razem był i choć to miłe zaskoczenie - przecież normalnie powienien być. Ponad to - nie pamiętałam ile moja kawa kosztowała zwykle, ale w menu widniała cena: 5zł, a zapłaciłam 4,50. Niedopatrzenie na moją korzyść ? W każdym razie menu wymaga aktualizacji.
A teraz przejdę do tego, co najbardziej mnie zdziwiło i najmniej się podobało. W rogu sali siedziało 2 panów - jeden wskazywał na stan po spożyciu alkoholu. Już pominę nawoływanie kelnerki zawodzącym głosem przez całą dlugość lokalu, ale skupię się na reakcji na to. W moim odczuciu panu należało zasugerować wyjście. I być może pani to czyniła, aczkolwiek była przy tym milsza niż dla mnie oraz oparła ręcę na stole i nachyliła się nad blatem, co przywiodło mi na myśl flirtowanie w wiejskiej gospodzie. Wmiędzyczasie zawitał inny klient - pominę tu domniemany przeze mnie status społeczny... ale toczył z kelnerką bardzo głośną i absorbującą wszystkich rozmowę, jakby był klientem specjalnym. A w finale zajścia odbyło się "chwiejne" powitanie pana po spożyciu i klienta specjalnego, w klimacie spotkania pod sklepem monopolowym, i tu cytuję: "Czeeeeść Stefaaaan..." Mi osobiście ogromnie to przeszkadzało, bo nawet jeśli nastąpiła nadinterpretacja sytuacji - utrwaliło się wrażenie, że pizzernia najwyraźniej preferuje nowy profil klienta.
Reasumując: kiedyś powiedziałabym, że polecam, szczególnie że dobrych kilka lat temu pizzeria była bardzo konkurencyjna. Teraz mówię: można zaglądnąć, tak z sentymentu, choć przykro obserwować takie niekorzystne zmiany.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.