Odwiedziłam placówkę Banku Millenium. Miałam nietypowe pytanie, na które żadna z pań nie umiała odpowiedzieć.
Jestem wymagająca, ale również wyrozumiała. Nikt przecież nie jest alfą i omegą. Obie panie nie kryły tego, że nie mają pojęcia na ten temat i zaczęły szukać informacji w swoich papierach. Jestem bardzo zadowolona z tego, że szukały odpowiedzi, nie udawały, że wszystko "wiedzą", o czym świadczy, jak wielkim szacunkiem darzą klienta. Potem udzieliły mi konkretnej odpowiedzi.
Kasjerka wprowadza w błąd klientów, kładąc na taśmę tabliczkę z napisem "kasa nieczynna". Ja stałam w drugiej kasie, w dłuższej kolejce tylko z jednym napojem. Kasjerka z "nieczynnej" kasy obsługiwała klientkę, ale nic nie mówiłam, bo stwierdziłam, że to na pewno ostatni klient i pójdzie na przerwę. Po chwili przyszedł z zakupami młody mężczyzna, podszedł do kasy, pani zaczęła kasować towar. Widząc to, zapytałam czy kasa jest czynna czy zamknięta? Pani niegrzecznym tonem odpowiedziała: " przecież widzi pani, że kasuję?!"
Oczywiście, że widziałam, ale widziałam również tabliczkę z napisem "kasa nieczynna". Według sprzedawczyni chyba było wszystko w porządku.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.