Dowiedzieliśmy się z narzeczoną o promocji studenckiej w restauracjach Sphinx (zamów dowolny napój, a danie dostaniesz za pół ceny). Jestem już trzy lata po studiach, ale moja narzeczona wciąż się studiuje, więc postanowiliśmy skorzystać. Już na miejscu okazało się iż jedno danie przysługuje na jedną legitymację studencką - spodziewaliśmy się tego i potraktowaliśmy to jak rzecz normalną.
Zamówiliśmy sok i do tego "kultowe danie" shoarma. Umówiliśmy się z kelnerem, że danie z serem, które było droższe weźmiemy za pół ceny, zaś za drugą porcję bez sera zapłacimy całość. Kelner sprawiał wrażenie kompetentnego człowieka na właściwym miejscu. Otrzymałem swoje danie z serem żółtym na wierzchu, moja narzeczona zaś bez sera. Moje danie było ciepłe (konkretnie mięso), narzeczona też nic nie narzekała, stąd przyjąłem, że jest ok. Denerwowało mnie tylko to, iż frytki które otrzymałem razem z daniem były zimne. Jak dowiedziałem się od mojej partnerki po skończonym obiedzie, jej danie było całkowicie zimne - myślała, że ja dostałem danie o tej samej temperaturze. Jak się okazało z poczynionych obserwacji, moje danie było ciepłe tylko dlatego, iż położono na nim roztopiony ser który z samej definicji musiał być ciepły. Kawałki mięsa były twarde, frytki zimne i bez smaku. Surówki które otrzymaliśmy razem z obiadem (osobno z białej i czerwonej kapusty) miały praktycznie taki sam smak.
Jakość obsługi: ogólnie miejsce sprawia wrażenie nastawionego tylko na zysk. Nie ma tam klimatu jaki można spotkać w tak wielu wrocławskich restauracjach. Kelnerzy jak i cała obsługa sprawiają wrażenie, jakby pracowali "na sztukę": klient ma wejść, jak najszybciej zjeść i wyjść, oprócz rachunku zostawiając pokaźny napiwek i zrobić miejsce dla kolejnego klienta. Odnoszę wrażenie, że aby jeszcze bardziej usprawnić "przemiał" klientów, restauracja ma przygotowane już gotowe dania, które, które w zależności od oczekiwań klienta "poprawia się" np. o ciepły ser - oczywiście danie sprawia wtedy wrażenie ciepłego. Znam wiele ciekawszych restauracji na terenie wrocławskiego Rynku, gdzie można nie tylko zjeść ale też miło spędzić czas, gdzie klient nie czuje się jak maszynka do wydawania kasy.
To tyle, pozdrawiam
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.