W lokalu bywam kilka razy w miesiącu. Zazwyczaj spotykam się tam z miłą i profesjonalną obsługą, nawet jak kelnerka nie jest zbyt kompetentna, to ogólna atmosfera wypada bardzo pozytywnie. Podawany na przystawkę smalec mógłby być trochę bardziej "tradycyjny", pierogi bardzo smaczne, zarówno z pieca jak i tradycjne, czuć, że przygotowywane są z dobrych produktów. Mały minus za zupy-kremy, czuć w nich proszek i chemię. Wystrój ok, ale "wiązanki" na stolikach (kłosy ze sztucznym czerwonym jabłuszkiem) niestety kiczowate, same kłoski byłyby mniej odpustowe.
Nie rozumiem dlaczego ten lokal stał się "gwiazdą" toruńskiej gastronomii. Nie jest to restauracja, lecz zwykła jadłodajnia. Kelnerki miłe w zależności od wyglądu klienta, proste rzeczy, typu rozdzielenie rachunku są problemem, często zdają się być 'poddenerwowane'. Z jedzeniem jest różnie: kuchnia "włoska" zbyt bardzo dopieszczona niepasującymi składnikami, które zabijają smak chociażby w tradycyjnej Margharicie; sałatki to biuro rzeczy znalezionych zatopione w zbyt dużej ilości sosu, zupy pachną chemią, dania z grilla jako tako wychodzą, chodź jakość podawanych dań w ogólnym rozrachunku pozostawia wiele do życzenia. Moim zdaniem zbyt dużo rzeczy w jednym miejscu, dlatego jakość taka słaba. No i wciąż błędy w nazwach, w tym najprostszych pizz.
Pastę&Bastę odwiedza ostatnio bardzo dużo klientów, zdarzyło mi się nie zastać w WE wolnego stolika. Ostatnio z koleżanką dość długo czekałyśmy na zamówione potrawy, musiałyśmy po dłuższym czasie "upomnieć się" o swoje. Mimo tego zaniechania zabieganej kelnerki makaron był przepyszny, a nasze czekanie zostało zrekompensowane darmowym deserem. Polecam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.