Pierwszego stycznia wiele restauracji było zaznaczone jako czynne.Było to trochę podejrzane, jednak restauracje są często otwarte w dni świąteczne, dlatego zrobiliśmy zamówienie. Ciężko oceniać obsługę, ponieważ nie było z nią kontaktu. Rozumiem, że 1 stycznia to święto, ale nawet następnego dnia nikt z pyszne.pl się z nami nie skontaktował, mimo że nie otrzymaliśmy jedzenia o wartości ponad 100 złotych. Dopiero kiedy pracownicy restauracji zobaczyli wygenerowanego automatycznie maila od pyszne.pl zadzwonili do nas wyjaśnić zaistniałą sytuację. Wydaje mi się, że jeżeli ani restauracje, ani obsługa serwisu nie pracują w dni takie jak 1 stycznia, powinni zmienić dane o godzinach otwarcia w świąteczne dni.
Z powodu błędu na stronie pyszne.pl 1 stycznia na stronie widniała informacja, że restauracja jest otwarta, więc wraz z przyjaciółmi złożyliśmy zamówienie na ponad 100 złotych. Niestety nie dostaliśmy potwierdzenia od restauracji, więc założyliśmy, że jest jednak zamknięta. Następnego dnia po otwarciu bardzo miła pani zadzwoniła, żeby przeprosić nas za zaistniałą sytuację, ponieważ zobaczyła maila od pyszne.pl. Powiedziała, że skontaktuje się z portalem Pyszne.pl, żeby wyjaśnić sytuację. Oddzwoniła do nas po kilkunastu minutach. Zapytała czy wciąż jesteśmy zainteresowani zamówieniem czy wolimy zwrot pieniędzy. Wybraliśmy jedzenie, w końcu czekaliśmy na nie przez ponad 12 godzin. ;) Jako rekompensatę za niedogodności dostaliśmy też dodatkowe indyjskie pierożki. Mimo, że musieliśmy czekać tak długo, to jestem bardzo zadowolona z tego jak restauracja zareagowała. Polecam (może niekoniecznie zamawianie przez pyszne.pl podczas świąt;).
Na infolinię dla klientów zadzwoniłam w związku z umową dotyczącą internetu, który chciałam założyć. Wcześniej wypełniłam formularz zgłoszeniowy na stronie i przeprowadziłam rozmowę z innym przedstawicielem Orange. Niestety nie mogłam sfinalizować zamówienia, ponieważ potrzebowałam dokładnych danych osoby, która miała przyjąć technika i podpisać za mnie umowę. (Nie mogłam być na miejscu przez najbliższy tydzień a zależało mi bardzo na czasie - na mieszkaniu, które dzielę z kilkoma osobami nie było już od tygodnia internetu.) Pani, z którą rozmawiałam dzień wcześniej poinformowała mnie, że wystarczy podać numer dowodu i PESEL osoby, która w naszym imieniu podpisze umowę i że ktoś z obsługi zadzwoni do mnie następnego dnia. Niestety nikt tego nie zrobił, dlatego postanowiłam zrobić to sama. Pan, który mnie obsługiwał był niedoinformowany, tak jakby nie mógł/nie chciało mu się spojrzeć na moje zgłoszenie. Musiałam telefonicznie odpowiadać jeszcze raz na wszystkie pytania, na które odpowiedziałam w zgłoszeniu. (A przecież pani, z którą rozmawiałam dzień wcześniej była w stanie je znaleźć...) Dodatkowo okazało się, że pan nie wie w jaki sposób ma zaznaczyć w umowie, że ktoś będzie mnie "reprezentował" przed monterem. Kazał zadzwonić mi na numer, który okazał się być numerem dla klientów telefonii komórkowej, więc musiałam zostać przekierowana. Pani, której przedstawiłam sprawę powiedziała, że informacja o przedstawicielu powinna była zostać dodana przy generowaniu umowy (czyli przez tego pana), a teraz pozostaje tylko napisać upoważnienie, chociaż nie wiadomo czy monter weźmie je pod uwagę. Musiałam pisać upoważnienie i iść je wysłać/skanować licząc na to, że może uda się moim współlokatorkom gdzieś wydrukować w sobotę rano. Podsumowując, wiem, że to była nietypowa sytuacja, jednak niekompetencja pana, który mnie obsługiwał była naprawdę rażąca. Plus za to, że dzięki interwencji pani, do której dzwoniłam później udało się podpisać umowę bez przekładania wizyty montera.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.