Twoje Linie Kolejowe TLK

(2.54)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (36 z 38)

W weekend majowy...
W weekend majowy pojechaliśmy odwiedzić rodzinę. Jako, że do Obornik jest niedaleko, a w planach było grillowanie padło na pociąg. Już po chwili czekania zastał nas komunikat o 20 minutowym opóźnieniu pociągu.. A kiedy usłyszałam, że mamy zamiar udać się pociągiem relacji Kraków - Kołobrzeg odechciało mi się w ogóle wyjazdu. Skoro PKP nie potrafi w święta zaplanować odpowiednich pociągów na krótkiej trasie codziennie obleganej (Wrocław - Legnica), to czego się spodziewać na początku pięknego weekendu majowego w pociągu jadącym nad morze. Zdziwienie było spore, bo pociąg, który przyjechał był naprawdę pokaźny. Zatłoczony, jednakże po dłuższym spacerze można było znaleźć pojedyncze miejsca siedzące. Jak widać da się.. Pociąg czysty, tabor nowy więc podróż była całkiem komfortowa. Ale bilety też stosunkowo drogie - 11 zł za bilet na taką trasę to jednak sporo, samochodem przy 2 osobach wyszłoby podobnie. Minus za 20 minutowe spóźnienie. Na naszej 30 minutowej trasie było to spore opóźnienie. O personelu trudno coś powiedzieć - konduktor się nie zjawił.

Em.

04.05.2012

Placówka

Nie zgadzam się (0)
w dniu 25...
w dniu 25 marca tj.niedziela udałem się do Rzeszowa z Kolbuszowej pociagiem TLK.Bilet sprzedał mi uprzejmy konduktor majacy odpowiednia wiedze i kompetencje.Podróż odbyła się według planowanego czasu a wnetrze pociągu nie budziło wiekszych zastrzeżeń.Podczas jazdy pociag TLk zatrzymal sie na odcinku 30 kilometrów raz co wplynelo na szybsze dotarcie do miejsca docelowego.

Wojciech_453

27.03.2012

Placówka

Nie zgadzam się (0)
Zanim wybrałem się...
Zanim wybrałem się w podróż sprawdziłem godziny odjazdów pociągów przez internet. Po wejściu na dworzec sprawdziłem, czy zgadzają się z podanymi na monitorach. Co ważne dla dalszej relacji – na monitorach nie było informacji o konieczności zakupu miejscówki na pociąg TLK ze Szczecina do Lublina odjeżdżający z Warszawy Centralnej o godzinie 17.50. W kolejce do jednej z 4 (później 3) otwartych kas stałem 14 minut. W kasie przywitała mnie starsza pracownica ubrana w schludny firmowy 'mundur'. Poinformowałem ją, że będę płacił kartą (zgodnie z instrukcją na czystej szybie 'okienka') i poprosiłem o 'zwykły' bilet na TLK o 17.50 do Lublina. Pracownica bez słowa wydrukowała bilet nie informując mnie o konieczności zakupu miejscówki. Płatność kartą przebiegła bez problemów. Udałem się od razu na odpowiedni peron. Pociąg nadjechał 5 minut przed planowanym odjazdem (ruszył o czasie). Wnętrze wagonu było czyste, choć PRLowska estetyka została nienaruszona. W przedziale było gorąco, za to w łazience ktoś wpadł na pomysł otwarcia okna przy 20-stopniowym mrozie. Zaraz po zajęciu miejsca w jednym z przedziałów siedzący w nim pasażerowie ze Szczecina poinformowali nas, że w pociągu obowiązują miejscówki, a pasażerowie bez niej zostają wyrzucani. Jako, że bilet jest dowodem zawarcia umowy na przejazd nie wysiadłem z pociągu, oczekiwaliśmy na konduktora. Ten pojawił się po jakichś 90 minutach. Natychmiast zażądał ode mnie i innej nowej pasażerki miejscówki. Pasażerka odmówiła, tłumacząc, że kiedy kupowała bilet nikt jej nie poinformował o konieczności zakupu takowej. Konduktor wziął jej bilet do ręki i odpowiedział – 'Pani jedzie z Łodzi, skąd mają wiedzieć do czego pani wsiądzie!'. Wtedy odezwałem się ja – mój bilet kupiłem przecież na Centralnym. Konduktor stwierdził, że mam bilet 'Nie na ten pociąg, bo tu pisze: 17.14, pan jedziesz nie tym pociągiem!'. Zbaraniałem. Konduktor zażądał dopłaty w wysokości 15 złotych. Współpasażerka poddała się i wyciągnęła portfel, poszedłem w jej ślady. Konduktor dodał 'W promocji pojedziecie za 5 złotych', a pieniądze włożył do kieszeni i wyszedł. Co do samego pociągu – kolej szykuje się na EURO 2012, jednak w wagonach ciężko znaleźć jakikolwiek napis informacyjny w języku angielskim (nie licząc lampki 'WC'). W domu sprawdziłem kilka rzeczy: (1) na stronie rozklad-pkp.pl jest informacja o rezerwacji miejsc w tym pociągu, ale nie jest to informacja zawierająca słowa 'płatna' bądź 'obowiązkowa'. To samo na stronie intercity.pl (2) na tej samej stronie widnieje informacja, że przejazd powinien mnie kosztować 40 pln, tymczasem w kasie zapłaciłem 43 pln + 5 (15?) pln z żądań konduktora. (3) nie mogłem jechać 'nie tym' pociągiem, bo nie ma TLK do Lublina o 17.14. O tej godzinie kupiłem bilet... (4) 5 złotych w 'promocji' konduktora to najprawdopodobniej haracz, bo nie dostaliśmy za nie żadnego potwierdzenia a pieniądze wylądowały w kieszeni pracownika PKP IC. (5) na wspomnianej stronie rozklad-pkp.pl odległość z Warszawy Centralnej do Lublina wynosi 175 km, na bilecie 'mnoży się' do 187 km. Opinia: (1) 175 km z Warszawy do Lublina w TLK kosztuje 30% więcej, niż 198 km Regio z Lublina do Łańcuta. Nie jest za to ani znacznie wygodniej, ani znacznie szybciej. (2) Im bliżej Warszawy tym bardziej chamska obsługa – dotyczy to niemal każdej firmy, ale spółek kolejowych w szczególności. (3) czuję się oszukany przez PKP IC, która nie udostępnia prawidłowych i jednoznacznych informacji o koszcie i warunkach oferowanych przejazdów. Gdybym znał łączny koszt tej podróży jechałbym wcześniejszym Regio. (4) czuję się upokorzony przez pracownika PKP IC, który na podstawie wyssanych z palca argumentów szantażem wymusił na mnie i współpasażerce łapówkę. (5) nikomu nie życzę takich przygód, i na wszelki wypadek polecam omijać PKP IC i TLK z daleka.

zarejestrowany-uzytkownik

08.02.2012

Placówka

Nie zgadzam się (0)
Muszę przyznać, że...
Muszę przyznać, że dawno nie jechałam pociągiem i gdy to już przeżyłam bardzo się cieszę, że dopiero teraz doznałam tego bólu. Sześciogodzinna podróż w jedną i kolejna sześciogodzinna podróż w drugą stronę była koszmarem. Przy kasie nie było żadnego problemu z kupnem biletu do Piły z przesiadką w Poznaniu. Zaskoczeniem była także cena - niższa od sugerowanej na stronie internetowej. Pierwsze zaskoczenie - pociąg się nie spóźnił. Gdy jednak wsiadłam do środka okazało się, że wagon jest nieogrzewany. Sam konduktor zaproponował by się przesiąść gdzieś indziej (plus dla obsługi). Pociąg był brudny, stary, głośny, zimny i mogłabym tak wymieniać do rana jego wady. W sumie strach było nim jechać. Po drodze okazało się też, że było bardzo tłoczno (przejścia, korytarze- wszystko zastawione). Droga powrotna również bardzo ciasna, pociągiem, który "wył i piszczał", że mało brakowało do modlitwy z mojej strony. Podsumowując: plus dla obsługi, trafiłam akurat na fajnych kontrolerów i kasjerów. Plus za cenę biletów. Ogromny minus za stan techniczny i czystość pociągów.

Małgorzata_1552

06.02.2012

Placówka

Sieradz, Kolejowa 9

Nie zgadzam się (0)
Wybrałem się w...
Wybrałem się w podróż do Warszawy. Wyjeżdżałem z dworca głównego w Olsztynie. Wybrałem kolej "TLK". Ogólnie byłem zadowolony z podróży. Gdy przyjechałem na dworzec, podszedłem do kasyn kolejki nie było (no ale to może z uwagi na to, że była wczesna pora), w kasie, gdzie obsługiwała bardzo miła pani kupiłem bilet,m który był dość drogi. TLK ma ma tylko w nazwie "tani". Zapytałem się przy okazji czy pociąg, który stoi na stacji to ten, którym miałem zamiar udać się w podróż. Odpowiedź była miła i twierdząca. Poszedłem na peron, który wygląda nie wygląda najlepiej. Jest ogólnie obskurny i nieprzyjemny do oglądania. Miasto wojewódzkie powinno mieć ładniejszą stacje, powinno być wzorem. Jest odwrotnie, perony odstraszają. Wsiadłem do pociągu, znalazłem pusty przedział. Nasza kolej nie błyszczy nowością ale było chociaż czysto. Minusem były bardzo nieszczelne okna i w wagonie było zimno. Dobrze, że podróż trwała dokładnie tyle ile było napisane i nie musiałem marznąć dłużej niż to konieczne. Konduktor był bardzo miły i nie robił problemów. Szybko sprawdził bilet i poszedł dalej. Pociąg rzadko się zatrzymywał wsiadało mało ludzi. Do samego końca siedziałem sam w przedziale. Mam słabość do pociągów i dlatego taka wysoka ocena. Gdyby zależało mi bardzo mocno na komforcie to by było znacznie mniej.

Albert_19

27.01.2012

Placówka

Olsztyn, plac Konstytucji 3-go Maja 2a

Nie zgadzam się (4)
Pociąg z Białegostoku,...
Pociąg z Białegostoku, tragiczny stan wagonów w porównaniu do TLK z Lublina, ale trudno ważne, że jadę. Zatłoczony średnio, stan toalet odpychający, stary skład robi swoje. Jadę po obronie dyplomu z jednej z uczelni więc nie robi mi różnicy stan składu, ważne żebym dotarł do celu - tutaj nie było opóźnień ani przestojów. Konduktor przy sprawdzaniu biletu nie wie co to bilet podróżnika... lekka porażka kolei ale cóż, człowiek uczy się całe życie.

ntn

26.10.2011

Placówka

Nie zgadzam się (1)
Moje obserwacje dotyczące...
Moje obserwacje dotyczące PKP zazwyczaj oceniają firmę na minus, jednak tym razem muszę pochwalić TLK. W niedzielę miałam okazję podróżować TLK na trasie Wrocław- Warszawa. Jak plus podróży wymienię jej punktualność. Zarówno wyjazd jak i przyjazd odbył się punktualnie z rozkładem. Fakt, że podróż mogłaby być nieco szybsza, ale nie narzekam. Podróż pociągiem jest zdecydowanie bardziej komfortowa niż na przykład autobusem czy nawet samochodem. W pociągu czuję się swobodnie i nie muszę trzymać nóg pod brodą jak w autobusie. Kolejny plus to cena, która mile mnie zaskoczyła. Za podróż zapłaciłam niecałe 50 zł. Skorzystałam również z promocji TLK, gdzie osoby do 26 roku życia otrzymują zniżkę 26 %. Cena biletu na trasy dalekobieżne jest naprawdę niska a tym samym korzysta. Niestety na tym kończą się plusy. Pociąg była bardzo przepełniony. Oczywiście dla TLK opłaca się poupychać pasażerów jak sardynki, skoro i tak mają bilety. Ja akurat miałam miejsce siedzące, ale wiele osób spędziło podróż na korytarzu i to za taką samą cenę biletu. Kolejny minus to czystość pociągów. Mam na myśli szczególnie toalety. Staram się unikać ich odwiedzania, ale podczas 6 godzin jazdy taka konieczność zazwyczaj się pojawia. Toaleta bardzo brudna, śmierdząca. Mimo, że był tam papie toaletowy czy kranik do umycia rąk, brzydziłam się tego dotykać.

zarejestrowany-uzytkownik

20.10.2011

Placówka

Nie zgadzam się (1)
W tę sobotę...
W tę sobotę musiałem skorzystać z usług TLK. Jak sama nazwa wskazuje, powinny być to pociągi, które nie są drogie. Prawda jest inna. TLK jest przewoźnikiem droższym od np. InterRegio. Pociąg, który planowo powinien przyjechać na peron o godzinie 12.03 spóźnił się 37 minut. Co więcej, czystość i schludność przedziałów pozostawiają wiele do życzenia. Krótko mówiąc jest brudno i nieestetycznie. Toaleta, z której chciałem skorzystać, była zapchana papierem toaletowym, w kabinie panował fetor. Obsługa pociągu była bardzo niesympatyczna, a czasami wręcz arogancka wobec podróżujących. Podróż TLK nie należy do przyjemności.

zarejestrowany-uzytkownik

18.10.2011

Placówka

Nie zgadzam się (1)
Miałam dzisiaj przyjemność...
Miałam dzisiaj przyjemność jechać pociągiem TLK relacji Warszawa-Terespol. Na stacji Międzyrzec Podlaski pociąg pojawił się punktualnie wobec rozkładu jazdy. Jeśli chodzi o polską kolej, to gdyby dorównywała ona standardom TLK to nie mielibyśmy na co narzekać. Jeśli chodzi o wagon pociągu to był on nowiutki i bardzo przyjemny do jazdy. W pociągu było bardzo czysto. Siedzenie są wygodne i dają swobodę podczas podróżowania. Pociąg był bardzo nowoczesny. Na tablicy wyświetlała się informacja na temat godziny, daty, dzisiejszych solenizantów oraz prędkość jazdy pociągu. Prędkościomierz wskazywał 121 km/h. Gdy pociąg zbliżał się do stacji Biała Podlaska z głośników rozległ się komunikat dziękujący pasażerom za wspólną podróż i informujący o zbliżającej się stacji. Przyznam, że moja dzisiejsza podróż pociągiem była bardzo przyjemna.

zarejestrowany-uzytkownik

12.09.2011

Placówka

Nie zgadzam się (3)
W piątek -...
W piątek - 2 września wracałam z Krakowa do Lublina. Po południu pociąg bezpośredni odjeżdża o godzinie 16:17. Na dworcu jest podstawiony już po godzinie 16:10. Skład liczył 5 wagonów, wszystkie 2 klasa. Wagony były stare, ale było w nich czysto. Łazienki nie były najgorsze, ale nie było w nich papieru toaletowego. Konduktor który jechał w pociągu do Kielc był dziwny i nieprzyjemny. Robił pasażerom uwagi o niepodpisane legitymacje, albo, ze coś jest złego ze zdjęciem i takie tam. Kiedy chciałam go zapytać czy przypadkiem nie odczepiają wagonu w Skarżysku Kamiennej (bo kiedyś tak było) to robił mi jakieś głupie uwagi i nie odpowiedział na moje pytanie. Wagony nie były przepełnione, a pociąg przyjechał do lublina 10 minut przed czasem.

Karolina_1098

05.09.2011

Placówka

Nie zgadzam się (2)
TLK oferuje przewozy...
TLK oferuje przewozy na długich trasach ,ale za wyższą cene.Szkoda że cena nie ma nic wspólnego z jakością usługi .Podróżuje koleja dosyć często i na różnych trasach .Przewóz ,który oferuje TLK jest o wiele gorszy od przewozów regionalnych.Skład pociągu jest stanowczo za krótki ,przejazd w pierwszej klasie jest o wiele droższy ale jakościowo niczym się nie różni od drugiej klasy.Może jedynie tym ,że w wagonie pierwszej klasy są miejsca siedzące a w drugiej tłok potworny .Ubikacje w pierwszej klasie były brudne i z sufitu kapała woda,lepiej było przejśc do drugiej klasy mimo że tam był dużo większy tłok.Takie zmuszanie do zapłacenia dwukrotnie wyższej ceny za to co powinno być standartem ,jest według mnie dużym nadużyciem i powinno być karane.Oczywiście sprzyja to korupcji ,konduktor zaproponował dopłate standartowa do biletu ,a później zgodził sie na łapówke o połowę niższą ,jestem pewna ,że nie byliśmy jego jedynymi klientami .

Ananke

02.08.2011

Placówka

Nie zgadzam się (1)
Moja podróż TLK...
Moja podróż TLK z Torunia do Warszawy to była jakaś porażka. TLK nie jest w ogóle przygotowane do tego żeby wozić ludzi. Pociąg był przepełniony do granic możliwości już w Toruniu. Ludzie stali upchani w korytarzu i na kolejnych stacjach : Włocławek , Kutno , Lubicz , Sochaczew nie było już miejsca dla pasażerów. Miejsce stojące przy śmierdzącej toalecie w cenie 40 zł to masakra ! Zero przygotowania i logistyki. Szkoda gadać. Dobrze ,że konduktorzy byli chociaż mili.

zarejestrowany-uzytkownik

20.04.2011

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (4)
W srodę rano...
W srodę rano odwiozłem żonę i synka na dworzec Warszawa Wschodnia którzy jechali do dziadków w małopolsce.Dworzec nie wyglądał dobrze,jest w trakcie przebudowy ale szybko zauważyliśmy prowizoryczne kabiny tworzące rząd kas.Kolejki o tej porze nie było a w trakcie zakupu biletu byłem zaskoczony bardzo niską ceną.Za bilet z Warszawy do Bobowej zapłaciłem ok 46 zł.Udaliśmy się na peron.Było dość zimno więc dobrze że pociąg był wcześniej podstawiony.Była to jednostka relacji Warszawa-Przemyśl którą to moi bliscy jechali do Tarnowa.Znalazłem konduktora który był na początku wagonu aby otworzył mi przedział dla kobiety z małym dzieckiem który powiedział że kilka metrów dalej był przedział kierownika pociągu więc niepotrzebnie go szukałem ale chętnie udzielił mi pomocy.Rzeczywiście kierownik pociągu był bardzo blisko.Konduktor otwierając przedział w żartobliwy sposób spytał o dziecko po czym zajęliśmy miejsce.W pociągu było czysto,nie czułem żadnych nieprzyjemnych zapachów.Był to w miarę nowy lub odnowiony wagon drugiej klasy.Po upłynięciu ok. godziny zadzwoniłem do żony spytać jak mija podróż.Ta była w dobrym humorze,powiedziała że jej przedział szybko zapełnił się ludźmi dorosłymi ale przyszedł jeden z pracowników pociągu,zwrócił uwagę pasażerom że nie powinni zajmować miejsc matek z małymi dziećmi po czym otworzył żonie inny przedział i pomógł jej przenieść bagaże. Z tego co wiem podróż do Tarnowa przebiegła bardzo przyjemnie.

Krzysztof_781

15.04.2011

Placówka

Warszawa, Kijowska

Nie zgadzam się (2)
Prawdziwym nieszczęściem jest...
Prawdziwym nieszczęściem jest przejazd pociągiem TLK na trasie Warszawa-Koszalin (cała trasa to Kraków-Kołobrzeg) w okresie zimowym. A już nie daj Boże trafić z wyjazdem w ferie. Firma kompletnie nie przygotowała się na zwiększone zapotrzebowanie miejsc (pomijam brak wolnych miejsc w wagonach sypialnych czy kuszetkach - choć w tym okresie można było posilić się o dodatkowy wagon) - ludzie musieli stać na korytarzach w środku nocy (pociąg, według planu, odjeżdża z Warszawy o godzinie 23:10). A na każdej ze stacji powtarzał się ten sam scenariusz: zabiegani pasażerowie przemierzający pociąg w tę i z powrotem, próbujący dowiedzieć się czy istnieje możliwość wykupienia droższego biletu, odsyłani co i raz do innego pracownika kolei. Dziwnym był dla mnie taki brak jakiejkolwiek komunikacji między konduktorami. Gdyby pracownicy posiadali informacje na temat dostępności miejsc w pozostałych wagonach o podwyższonym standardzie (notabene było ich w sumie ledwie trzy), można by niemal całkowicie uniknąć zamieszania wynikającego głównie z próby zdobycia miejsca. Kiedy około godziny 2-3 zrobiło się luźniej i zaczęły się pojawiać wolne fotele, okazało się, że dwa spośród podstawionych wagonów uległy "awarii ogrzewania" (pan z obsługi na moich oczach sam je wyłączył, taka to była awaria - swoją drogą, ciekawe czy tej samej awarii uległo ogrzewanie we wszystkich toaletach? Przez cały czas można było podziwiać na szybach, a nawet ścianach śnieg i szron) i z powrotem ściśnięto wszystkich na pozostałych miejscach (choć nie wszystkim udało się od razu jakieś zdobyć). Na dodatkową uwagę zasługuje sposób przydzielania miejsc pasażerom z dwóch feralnych wagonów, którzy wędrowali po całym składzie w poszukiwaniu choćby skrawka fotela. Konduktor biegał po pociągu i z hukiem otwierał drzwi kolejnych przedziałów, krzycząc przy tym "tu są wolne miejsca, proszę wchodzić!!!" za każdym razem, gdy udało mu się jakieś wypatrzeć (niby dobrze, że zajął się ludźmi, którzy nie wiedzieli, gdzie się mają podziać, ale przerażająca była ta nadgorliwość...). I już ci szczęśliwcy, którzy nie musieli przenosić się wraz z dobytkiem także zakosztowali uroków polskich kolei, budząc się gwałtownie. Można powiedzieć, że to druga klasa i nie należy się wiele spodziewać, ale pytam się, czemu nie? Bo tańszy bilet? Owszem, ale to nie znaczy, że pasażer płacący mniej musi być traktowany jak bydło spędzane w jak największej ilości na jak najmniejszą powierzchnię. Poza tym TLK nie stworzyło możliwości wykupienia miejsc sypialnych czy choćby kuszetek wszystkim zainteresowanym puszczając w okresie ferii skład identyczny z tym, który przemierza tę trasę w każdym innym dniu, a przecież nie każdy podróżny jest w stanie przewidzieć dzień podróży z dłuższym wyprzedzeniem, by dokonać rezerwacji. Dzięki brakowi zapobiegliwości firmy, podróż, która i tak jest dość uciążliwa z racji na porę i czas trwania, stała się koszmarem.

zarejestrowany-uzytkownik

06.04.2011

Placówka

Warszawa, al. Jerozolimskie 42

Nie zgadzam się (2)
Pociąg Tanich Linii...
Pociąg Tanich Linii Kolejowych z Olsztyna Głównego do Szczecina przez Gdynię Główną. Ja akurat jechałam do Gdyni Głównej i całe szczęście. Nie wyobrażam sobie, że ktoś wytrwał podróż aż do Szczecina. Kiedy wysiadłam w Gdyni, to tak bardzo cieszyłam się świeżym powietrzem, jak nigdy. No, ale może zacznę od początku. Pociąg w Olsztynie podstawił się na peron jakieś 40 minut przed odjazdem. Można było wejść i spokojnie zająć miejsce. Z kolejnymi minutami do pociągu wsiadało coraz więcej podróżnych, a skład miał zaledwie 4 wagony w tym jeden 1. klasy. Wyszło na to, że z Olsztyna wyjechało tyle ludzi, że niektórzy stali na korytarzu. Dlaczego obsługa nie doczepiła kilku dodatkowych wagonów przed startem? Widzieli przecież, co się szykuje. Podróż - masakra. Pociąg się wlókł okropnie. Gorąco jak w piekle, a jak chce się otworzyć okno, to ludzie w krzyk, że przeciąg. Konduktor manewrował między ludźmi, żeby sprawdzić bilety. Ludzie też wydziwiali, żeby wyjść z przedziału na korytarz. A jak ktoś szedł z wielkim bagażem i musiał minąć się z drugim podróżnym, to dopiero były cuda! Dlatego właśnie ucieszyło mnie świeże gdyńskie powietrze i współczuję wszystkim, którzy musieli się dotransportować do Szczecina.

zarejestrowany-uzytkownik

25.03.2011

Placówka

Nie zgadzam się (13)
Podróż pociągiem Tanich...
Podróż pociągiem Tanich Linii Kolejowych na trasie Katowice - Toruń Główny. Trasa dość długa, a skład liczył sobie 4 wagony. Trzy dla drugiej klasy i jeden dla pierwszej klasy. Ponieważ miałam bilet na klasę pierwszą, udałam się do wagonu klasy pierwszej. Ludzi akurat w tym wagonie nie było wielu. Miałam przez całą podróż osobny przedział. W klasie drugiej na pewno było tłoczno, sądząc po ilości osób na stacji początkowej. Podróż trwała 6 godzin. Kilka razy podczas podróży krążył pan z kawą i herbatą. Za każdym razem otwierał przedział i pytał czy czegoś sobie nie życzę. Kontrola biletów zaraz po starcie pociągu, później dwa razy zaglądał konduktor by spytać, czy już były sprawdzane bilety. Przedział dość czysty. Nad głowami lampki nocne, przy których świetle raczej nie dałoby się nic przeczytać. Brak firanek w oknach. Światło górne działało bez zarzutu, jak również ogrzewanie. Toalety w miarę czyste. Ciepła woda w kranie, mydło, papier toaletowy i ręczniki. Na trasie pytałam konduktora, czy pociąg będzie w Toruniu o czasie. Zapewniono mnie, że nie ma opóźnień. Pociąg przybył do Torunia o czasie.

Katarzyna_447

26.11.2010

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (1)

Twoje Linie Kolejowe TLK

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Twoje Linie Kolejowe TLK?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Byłam zmuszona złożyć...
Byłam zmuszona złożyć skargę na pracownika linii kolejowych PKP Intercity. Jestem przewodnikiem osoby niewidomej niezdolnej do samodzielnej egzystencji. Odprowadzając ją na przejazd z Warszawy do Wrocławia[TLK 17106], poprosiłam konduktora o możliwość odprowadzenia jej na zarezerwowane wcześniej miejsce. Ten odmówił mi możliwości wejścia do pociągu i tym samym udzielenia niezbędnej pomocy. Zaznaczę, że konduktor sam nie udzielił niezbędnej pomocy, jedynie krzyknął do wsiadających, żeby się pospieszyli, bo ,,niepełnosprawna idzie!”. Takie pasywno-agresywne oraz stygmatyzujące zachowanie nie przystoi zwykłemu człowiekowi, a co dopiero osobie która świadczy usługę i raczej powinna pomagać pasażerom. Dodam jeszcze, że gdy pociąg ruszył, niewidoma przewróciła się, zderzając się z innym pasażerem. Kontaktowałam się z pełnomocnikiem ds. osób niepełnosprawnych i jest to pogwałcenie fundamentalnych praw osób z niepełnosprawnością i złamanie obowiązku kolei, jaką jest ochrona inwalidów. Sytuacja jest dla mnie nad wyraz druzgocąca, gdyż jest to moja mama. Nigdy nie spotkałam się takim zaniedbaniem ze strony pracownika Intercity. I nie sądziłam, że taka podróż może zakończyć się uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym i fizycznymi osoby niepełnosprawnej. Sytuacja miała miejsce w Warszawie na stacji Warszawa zachodnia, w pociągu linii TLK17106 odjeżdżającym o godzinie 13:06. Do tej pory usłyszałam tylko „ pracownicy nie przypominają sobie danego zdarzenia”. Kompletna żenada