Pulsantis

(1.63)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (8 z 19)

Brak możliwości dodzwonienia...
Brak możliwości dodzwonienia się, nikt nie odbiera telefonów. Przeszło 15 minut miałem informację, że jestem drugi w kolejce. Telefonów na stronie jest trzy, w dwóch przypadkach to samo, trzeci w ogóle nie łączy. Dodatkowo numer do sekretariatu, kilka porób dodzwonienia się i niestety nikt nie odbiera. Jednym słowem, frontem do pacjenta, przy założeniu, że panie rejestratorki mają front z tyłu.

Wiesław

29.10.2024

Infolinia

Nie zgadzam się (0)
Jestem pacjentką przychodni...
Jestem pacjentką przychodni od wielu lat. Zawsze bez problemu rejestruje się do lekarza, rejestracja telefoniczna działa bez zarzutu, panie empatyczne służą swoją pomocą. Pan doktor, internista, bardzo empatyczny z wyrozumiałością i zaangażowaniem, po wizycie i konsultacji telefonicznej rozwiał moje wątpliwości dotyczące przepisanego leku. Bardzo profesjonalna placówka, wspaniali ludzie naprawdę nie często dziś spotykamy takich lekarzy i personel

md_GKfJ

15.11.2023

Placówka

Nie zgadzam się (0)
Dzwonię aby się...
Dzwonię aby się zapisać na wizytę a pani w telefonie od razu nie miłym głosem rzuca datę i godzinę w jedyny dzień jaki mi nie pasuje a jak chcę z nią ustalić inny to nie chce ze mną rozmawiać i każe dzwonić po weekendzie bo nie chce jej się pracować i ustalać terminów, co jest jej obowiązkiem.

Niezweryfikowany Klient_BHOM

17.12.2018

Placówka

Wrocław, Ostrowskiego 3

Nie zgadzam się (0)
Poszłam do pediatry...
Poszłam do pediatry z siedmiotygodniowym dzieckiem. Dziecko miało katar, a dla takiego dziecka jest to dość niebezpieczne. Pani doktor mówiła do mnie zaciągając bardzo mocno po rusku więc musiałam się bardzo skupić żeby zrozumieć co do mnie mówi. Pani doktor stwierdziła, że to nic poważnego i kazała kupić olejek kamforowy i nacierać nim dziecko. Gdy poszłam do apteki pani w aptece powiedziała że olejek kamforowy jest do stosowania dla dzieci od 6 roku życia. Pani magister sprzedała mi olejek ale powiedziała że jak popalę dziecku skórę to tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność. Nie odważyłam się testować na dziecku czy faktycznie spalę mu skórę czy też nie, ale za tydzień katar już się tak nasilił, że moja córka dławiła się nim. Poszłam znowu do pediatry i akurat trafiłam na tą samą panią. Przedstawiłam wszystkie objawy i pni doktor nawet nie patrząc w kartę , ze byłam u niej tydzień temu wypisała antybiotyki, maści do nacierania i kazała kupić Amol żeby robić inhalacje. Tym razem poszłam do innej apteki. Pani magister spojrzała na receptę i zapytała się ile dziecko ma tygodni. Gdy powiedziałam że osiem, pani magister odpowiedziała że nie sprzeda mi recept bo na nich są wypisane leki które stosuje się od 6 lub 12 roku życia, wiec będą za mocne dla takiego dziecka. No i ona nie będzie brała na siebie mocnych powikłań po zastosowaniu tych leków. Jedyne co mi sprzedała z recepty to antybiotyk bo był w miarę dopasowany do wieku córki. Spędziłam w aptece pół godziny bo pani magister szukała zamienników, które nie będą na receptę i będą odpowiadać do wieku dziecka. Gdybym znała się na lekach to nie szłabym z córką do lekarza tylko sama poszłaby do apteki i kupiła kilka różnych specyfików, ale że się nie znam to poszłam do lekarza i w sumie nic mi to nie dało, bo pani doktor przepisuje leki niedobrane do wieku nawet nie zastanawiając się nad tym, że może takimi lekami zrobić dziecku ogromną krzywdę. Dwie wizyty w zupełności mi wystarczyły do tego by podjąć decyzję , że więcej do tej pani doktor nie pójdę, bo nie będę narażać dziecka na niebezpieczeństwo z powodu źle dobranych leków. A swoją droga pani doktor powinna odpowiedzieć za swoją niekompetencję. Tylko , że dyrektor Przychodni „Pulsantis” żyje ze swoimi pracownikami w wielkiej komitywie i niestety żadne skargi na lekarzy nic nie dadzą bo skarga zostaje w pokoju dyrektora i nic z nią nie jest dalej robione.

Magdalena_492

02.02.2011

Placówka

Wrocław, Ostrowskiego 3

Nie zgadzam się (1)
PEDIATRA Niedawno urodziłam córkę,...
PEDIATRA Niedawno urodziłam córkę, zaraz po wyjściu ze szpitala kazano nam się zgłosić z noworodkiem do przychodni do pediatry, bo w przychodni PULSANTIS nie ma wizyt patronażowych jeżeli chodzi o pediatrów. Zostaliśmy zarejestrowani na godzinę 8, pani doktor przyszła o 8:30 z wielkim krzykiem że ktoś jej dziecko zapisał na wizytę na godzinę 8. Gdy pani doktor szła to już sama ze starości ledwo się na nogach trzymała, bo miała około 70 lat, a za lekarką szła pielęgniarka i pomagała jej ubierać fartuch i maseczkę na usta bo pani doktor już sobie nie radzi nawet z własnym ubraniem. Gdy zostaliśmy poproszeni do gabinetu i kazano rozebrać nam dziecko i położyć na stoliku dla noworodków zaczęliśmy się obawiać o własne dziecko. Podeszła pani doktor chwyciła dziecko jak szmacianą lalkę i zaczęła je badać wywijając córką w każdą możliwą stronę i nie zważając na to że takiemu dziecku trzeba główkę potrzymać lub cokolwiek zrobić delikatnie bo to noworodek. W momencie kiedy pani doktor wzięła naszą córkę do rąk podbiegły dwie pielęgniarki, jedna stanęła po prawej, a druga po lewej stronie pani doktor z wyciągniętymi rękami łapały dziecko w razie jakby pani doktor go nie utrzymała. Po badaniu skierowała dalej do specjalistów i kazała przyjść za tydzień znowu z dzieckiem na wizytę. Kolejna wizyta wyglądała podobnie, pani doktor rzucała dzieckiem w każdą stronę, obok lekarki stała pielęgniarka która znowu łapała dziecko. Wizyta trwała ponad pół godziny gdzie przez cały czas dziecko było rozebrane, a w gabinecie było zimno. Kiedy dziecko z zimna zrobiło się już sine i zapytałam się czy w końcu mogę córkę ubrać, pani doktor stwierdziła, że ona jeszcze coś musi zobaczyć i nie ma takiej potrzeby bo w gabinecie przecież aż tak zimno nie jest. A mi było zimno mimo że byłam ubrana, a co dopiero noworodkowi który leżał na stoliku rozebrany przez ponad pół godziny. Uważam że lekarze posiadający wiek emerytalny nie powinni już leczyć, a przynajmniej nie powinni zajmować się dziećmi, bo o ile dorosły człowiek pójdzie do lekarza i powie co mu dolega o tyle dziecko nie umie wyrazić co mu jest. A patrząc na dwie wizyty u pediatry który ma ponad 70 lat nie jestem pewna czy ta pani w ogóle coś słyszała jak przykłada stetoskop do dziecka. No i samo to że nie umiała utrzymać sama dziecka przy badaniu.

Magdalena_492

19.01.2011

Placówka

Wrocław, Ostrowskiego 3

Nie zgadzam się (7)
GINEKOLOG Gdy byłam w...
GINEKOLOG Gdy byłam w ciąży chodziłam do ginekologa do przychodni PULSANTIS. Pan doktor przyjmuje pacjentki w poniedziałki w godzinach 8-13 i w środy w godzinach 13-17. Z tym, że w poniedziałki pan doktor ma do dyspozycji cały czas aparat do USG, a w środy ma go tylko przez godzinę od godziny 13 do 14, bo USG jest w innym pomieszczeniu i w środy od 14 w tym pomieszczeniu przyjmuje inny lekarz który robi USG jamy brzusznej lub innych narządów. Za każdym razem byłam rejestrowana na wizytę na środę. Przy każdej wizycie zależało mi na tym, by móc skorzystać z USG bo na początku ciąży miałam wypadek i musiałam kontrolować jak rozwija się dzidziuś. W związku z tym faktem lekarz kazał mi przychodzić tak żebym była pierwsza w kolejce bo jak będę później to nie będzie mógł zrobić USG. Tak wiec przychodziłam około godziny 12 i czekałam do przyjścia pana doktora na poczekalni by móc skorzystać z badania. Lekarz przyjmuje od godziny 13 i już przed 12 siedzą pacjentki na poczekalni i zajmują sobie kolejkę żeby podobnie jak ja móc skorzystać z USG, a pan doktor ani razu nie przyszedł punktualnie. Przez całą ciążę chodziłam do niego średnio co dwa tygodnie, zawsze w środę i ani razu nie zaczął przyjmować równo o godzinie 13. Rozumiem raz czy dwa razy mógł się spóźnić bo korki, albo bo coś wyskoczyło, ale tydzień w tydzień? Również były takie przypadki gdzie przychodził do gabinetu o 13:30 przebierał się i bez słowa wyjaśnienia wychodził z tego gabinetu i znikał sobie gdzieś na godzinę albo i dłużej. Za każdym razem zaczynał przyjmować pacjentki nie przepraszając za spóźnienie ani nie tłumacząc co było powodem tak dużego przesunięcia. Gdy byłam w 7 miesiącu ciąży przed każdą wizytą przychodziła albo jakaś znajoma pana doktora, która zostawała przyjęta bez kolejki, mimo tego że ja byłam w ciąży i czekałam od godziny 12 na USG. Pan doktor przyjął znajomą, a kiedy była moja kolej na wizytę, było zazwyczaj sporo po godzinie 14 lub nawet po 15 i niestety mimo że przyszłam na tyle wcześnie że byłam pierwsza w kolejce to i tak nie mogłam skorzystać z aparatu USG. Kilkakrotnie również było tak że przychodził spóźniony i przyjmował w godzinach pracy przedstawicieli handlowych i zawsze po wizycie przedstawicieli handlowych zmieniał mi np. witaminy lub inne leki, jak zadawałam pytanie dlaczego je zmienia to zawsze mówił, że tamte brałam już bardzo długo i należy zmienić. Zazwyczaj wizyta trwała 1 godzinę albo 1,5. podczas wizyty o wszystko musiałam się dopytywać, bo pan doktor nie był skory wyjawić mi co się dzieje z dzidziusiem. Do pracy chodziłam do końca 7 miesiąca bo pan doktor stwierdził że dobrze wyglądam i nie potrzebne mi jest L4 i nie bardzo zważał na to że zaczynam się skarżyć na bóle i inne dolegliwości. Nadmienił tylko że tego to się tak na fundusz to nie da zrobić, czyli dał do zrozumienia że albo dam mu łapówkę albo przyjdę do niego prywatnie, bo na fundusz to mi zwolnienia nie wystawi. Na początku 8 miesiąca powiedziałam że nie wyjdę z gabinetu dopóki nie dostanę L4 bo już po prostu w pracy nie daję rady. To wypisał mi na niecały miesiąc i powiedział że kolejnego zwolnienia mi już nie da i na 9 miesiąc mam sobie macierzyński wziąć. A gdy zaniosłam zwolnienie do kadr i przedstawiłam całą sytuację dostałam od kadrowej papier z informacją że nie ma prawa mi odmówić zwolnienia. Grzecznie znosiłam to że lekarz ani razu nie przyszedł na wizytę punktualnie, że wizyty są po 1,5 godziny, bo w trakcie wizyty odbiera sobie prywatne telefony, lub rozmawia z położną o jakiś sympozjach, ale miarka się przebrała gdy nie chciał mi dać zwolnienia bez względu na stan zdrowia i nie dał skierowania na badania w ostatnim trymestrze ciąży. Powiedziałam lekarzowi że chcę rodzić w wodzie i dowiadywałam się w szpitalu w którym będę rodzić, że są potrzebne badania i podałam mu kartkę na jakie badania powinien mi dać skierowanie. A pan doktor stwierdził że to jest mój wymysł i że on mi żadnego skierowania nie da bo po pierwsze będzie musiał się zastanowić czy mu się to opłaca a po drugie to nie są badania niezbędne więc jak chce to mogę je sobie prywatnie zrobić. W nawiasie tylko dodam że poszłam do innego lekarza również na NFZ i bez problemu wystawił mi skierowanie na badania i powiedział, że nawet jakbym w wodzie nie rodziła to i tak większość z tych badań należy zrobić na kilka tygodni przed rozwiązanie, więc żaden wymysł tylko badania niezbędne. Może i są lekarze z powalania ale ten doktor na pewno do nich nie należy.

Magdalena_492

19.01.2011

Placówka

Wrocław, Ostrowskiego 3

Nie zgadzam się (7)
Moja opinia pochodzi...
Moja opinia pochodzi z początku tego roku, ale to co przeżyłam zostanie w mojej pamięci chyba już na zawsze.Piszę to ku przestrodze innych!To była niedziela,obudziłam się z paskudnym bólem gardła,nie mogłam przełykać i ledwo wydawałam jakiekolwiek dźwięki.Myślałam,że to nic poważnego,zwykłe zapalenie gardła.Rodzice jednak powiedzieli,żebym jechała do lekarza-moja przychodnia w niedzielę jest nieczynna ale dyzur zastępczy pełnił Pulsantis.Pojechałam więc-kolejka niemiłosierna,ludzie z najróżniejszymi dolegliwościami,a przyjmował jeden lekarz.Po długim oczekiwaniu zaproszono mnie do gabinetu.Na wstępie doktor zaczął się śmiac "ale pani śmiesznie mówi"..Od niechcnia zajrzał mi w gardło,pouciskał brzuch i orzekł anginę.Zalecił mi zastrzyki ze słowami:"Mogą wystapić skutki uboczne bo jeszcze ich nie zalecałem.Jakby wystapiły to proszę się zgłosić po inne".Na szczęście tato miał złe przeczucia i zamiast wykupić leki zawiózł mnie wieczorem na ostry dyzur.Diagnoza brzmiała tu inaczej:ropień okołomigdałowy,do pilnego nacięcia.Z ostrego dyżuru wyszłam,mając do dziś w pamięci słowa lekarki:"Przeciez pani by się w nocy udusiła."Mam nadzieję ze ten "znachor"z Pulsantisu już nigdy nie pojawi sie na mojej drodze!

Barbara_440

29.10.2010

Placówka

Wrocław, Ostrowskiego 3

Nie zgadzam się (1)
Po przyjezdzie do...
Po przyjezdzie do wroclawia musialam zapisac sie do przychodni. Mialam do wyboru Enel Med i PULSANTIS...padło na tlo drugie i do tej pory jestem wdzieczna za to. Kolezanka skusila sie na enel med i kazdego dnia przeklina ten wybor... Coż moge powiedziecc...zaczynajac od rejestracji...Panie w okienku mile i sympatyczne, zawsze w razie jakich kolwiek problemow udziela informacji, pokieruja w odpowiednie miejsce. Lekarze...za duzo stycznosci z nimi nie mialam, ale coz moj internista jak najbardziej kompetentny i znajacy sie na swoim fachu facet, punkt dla niego. mialam jeszcze stycznosc z Pania aleggolog i prywatnie to nie znalazlabym z nia wspolnego jezyka, ale jako lekarz jak najbardziej godna polecenia. Pani pielegniarka robiaca testy ujela mnie swoja delikatnoscia i sprytem w rekach. Ogolny wyglad przychodni - mozna powiezdziec bardzo dobry. Widac , ze cos sie ciagle dzieje, zachodza jakies zmiany, ciagle inwestycje [przynosza efekty. Plus takze za zatrudnianie odsob niepełnosprawnym i dostosowanie przychodni do ich potrzeb.

Anita

30.09.2008

Placówka

Wrocław, Ostrowskiego 3

Nie zgadzam się (22)

Pulsantis

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Pulsantis?

Ktoś 4 dni temu dodał opinię na temat tej firmy

Brak możliwości dodzwonienia...
Brak możliwości dodzwonienia się, nikt nie odbiera telefonów. Przeszło 15 minut miałem informację, że jestem drugi w kolejce. Telefonów na stronie jest trzy, w dwóch przypadkach to samo, trzeci w ogóle nie łączy. Dodatkowo numer do sekretariatu, kilka porób dodzwonienia się i niestety nikt nie odbiera. Jednym słowem, frontem do pacjenta, przy założeniu, że panie rejestratorki mają front z tyłu.
Zgadzasz się?