Opinia użytkownika: Magdalena_492
Dotycząca firmy: Pulsantis
Treść opinii: PEDIATRA Niedawno urodziłam córkę, zaraz po wyjściu ze szpitala kazano nam się zgłosić z noworodkiem do przychodni do pediatry, bo w przychodni PULSANTIS nie ma wizyt patronażowych jeżeli chodzi o pediatrów. Zostaliśmy zarejestrowani na godzinę 8, pani doktor przyszła o 8:30 z wielkim krzykiem że ktoś jej dziecko zapisał na wizytę na godzinę 8. Gdy pani doktor szła to już sama ze starości ledwo się na nogach trzymała, bo miała około 70 lat, a za lekarką szła pielęgniarka i pomagała jej ubierać fartuch i maseczkę na usta bo pani doktor już sobie nie radzi nawet z własnym ubraniem. Gdy zostaliśmy poproszeni do gabinetu i kazano rozebrać nam dziecko i położyć na stoliku dla noworodków zaczęliśmy się obawiać o własne dziecko. Podeszła pani doktor chwyciła dziecko jak szmacianą lalkę i zaczęła je badać wywijając córką w każdą możliwą stronę i nie zważając na to że takiemu dziecku trzeba główkę potrzymać lub cokolwiek zrobić delikatnie bo to noworodek. W momencie kiedy pani doktor wzięła naszą córkę do rąk podbiegły dwie pielęgniarki, jedna stanęła po prawej, a druga po lewej stronie pani doktor z wyciągniętymi rękami łapały dziecko w razie jakby pani doktor go nie utrzymała. Po badaniu skierowała dalej do specjalistów i kazała przyjść za tydzień znowu z dzieckiem na wizytę. Kolejna wizyta wyglądała podobnie, pani doktor rzucała dzieckiem w każdą stronę, obok lekarki stała pielęgniarka która znowu łapała dziecko. Wizyta trwała ponad pół godziny gdzie przez cały czas dziecko było rozebrane, a w gabinecie było zimno. Kiedy dziecko z zimna zrobiło się już sine i zapytałam się czy w końcu mogę córkę ubrać, pani doktor stwierdziła, że ona jeszcze coś musi zobaczyć i nie ma takiej potrzeby bo w gabinecie przecież aż tak zimno nie jest. A mi było zimno mimo że byłam ubrana, a co dopiero noworodkowi który leżał na stoliku rozebrany przez ponad pół godziny. Uważam że lekarze posiadający wiek emerytalny nie powinni już leczyć, a przynajmniej nie powinni zajmować się dziećmi, bo o ile dorosły człowiek pójdzie do lekarza i powie co mu dolega o tyle dziecko nie umie wyrazić co mu jest. A patrząc na dwie wizyty u pediatry który ma ponad 70 lat nie jestem pewna czy ta pani w ogóle coś słyszała jak przykłada stetoskop do dziecka. No i samo to że nie umiała utrzymać sama dziecka przy badaniu.