Akademia Dara Klinika Ciała

(2.25)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (2 z 2)

Po raz kolejny...
Po raz kolejny wyszłam od tej kosmetyczki z mieszanymi uczuciami. Zaczęło się od tego, że wizytę ustaliłam telefonicznie, przekładając już umówiony termin z poniedziałku na czwartek w tym samym tygodniu. Pani podobno sobie wszystko zapisała, i zaprosiła w umówionym terminie do salonu. W danym dniu przyszłam kilkanaście minut wcześniej i ku swojemu zdziwieniu zostałam poinformowana, że nie ma mnie wpisanej o tej godzinie na wizytę. Po dokładniejszym sprawdzeniu kalendarza, okazało się, że jednak jestem zapisana, ale zamiast na 16.30, to na 9.30 rano. Muszę dodać, że podobna sytuacja ma miejsce już drugi raz! Nie jest to więc kwestia przypadku, ale raczej organizacji. Kobieta bez dłuższego zastanowienia, zaprosiła mnie do środka, zapowiedziała, że zrobimy zabieg. Nie usłyszałam żadnych wyjaśnień, a poczułam się co najmniej, jakby została mi zrobiona uprzejmość, że jestem przyjęta, mimo, że byłam przecież umówiona. Mniejsza o to - do pokoju kosmetyczka poprosiła drugą osobę, młodą dziewczynę, którą miałam już okazję spotkać wcześniej, do pomocy sobie. Podczas, gdy jedna przygotowywała mnie do zabiegu, druga zajęła się sprawdzeniem i przygotowaniem sprzętu. Jak rozumiem, miało to zaoszczędzić czasu. Chyba też z oszczędności czasu nikt mnie nie wypytał o podstawowe informacje, jakie w tym przypadku mają znaczenie, np. ewentualna ciąża. Po kilku minutach właścicielka przystąpiła do właściwego zabiegu. Dodam, że moje ubranie zostało zabezpieczone przed ewentualnym zabrudzeniem poprzez przykrycie ręcznikiem, ale nikt nie zaproponował mi butów na zmianę, a zwykle zmieniam swoje obuwie na delikatne, bawełniane klapeczki. Tym razem nawet torby nie miałam za bardzo gdzie położyć. Wracając do zabiegu, pozytywne było to, że kobieta mówiła, co robi. Dopytywała, czy czuję się w porządku. Na koniec nałożyła mi maseczkę, a sama przez te kilka minut przeglądała gazetę i komentowała artykuły i zdjęcia do koleżanki. Ja leżałam przysłuchując się temu. Jakby mnie nie było w pomieszczeniu. Na koniec zadałam kilka pytań odnośnie pielęgnacji skóry po zabiegu, na które otrzymałam rzeczowe odpowiedzi. Chyba jednak zadałam o jedno pytanie za dużo, bowiem kobieta na moją wątpliwość, czy mogę już tego samego dnia zrobić makijaż, zareagowała w ten sposób, że zamiast nałożyć na twarz odpowiedni (czytaj drogi) krem pielęgnacyjny, zastosowała inny, tańszy. I powiedziała mi, że skoro zamierzam zmywać twarz, szkoda nakładać tak drogi krem! A ja tylko zapytałam, czy mogę, nie wiedziałam jeszcze, czy zrobię makijaż wieczorem. Jak widać, na kliencie można oszczędzić i jeszcze mu o tym - w moim odczuciu bezczelnie - powiedzieć. Zwykle płacę za wizytę przy ladzie, w drugim pomieszczeniu, tam też dostaję paragon. Tym razem było inaczej: nie dość, że zapłaciłam więcej, niż mi ostatnim razem kosmetyczka obiecała jako, że jestem jej stałą klientką, to nie dostałam potwierdzenia zapłaty. Zachowanie co najmniej nie w porządku. Wyszłam bardziej niezadowolona, niż zadowolona.

zarejestrowany-uzytkownik

14.05.2010

Placówka

Lublin, Poniatowskiego 4

Nie zgadzam się (22)
Salon kosmetyczny o...
Salon kosmetyczny o nazwie "Dara" współistnieje w lokalu, w którym mieści się również salon fryzjerski i patrząc z zewnątrz nie widać wyraźnego oznaczenia nazwy salonu; zauważyć można tylko reklamy zabiegów kosmetycznych. Całość mieści się pod szyldem Evolution Piękno i styl. Właściwie moją wizytę poprzedziły konsultacje, podczas których pani kosmetyczka doradziła mi rodzaj zabiegu i czas trwania - serię kilku zabiegów w krótkim okresie czasu. Postanowiłam wtedy, że na konkretny termin umówimy się telefonicznie. Tak też zrobiłam. W dniu wykonania zabiegu kosmetycznego przybyłam na miejsce kilka minut przed umówioną godziną. Pani kosmetyczka już na mnie czekała, zaprosiła mnie do środka. Niewielkie pomieszczenie z "leżanką" na środku, kilka szafek, kwiaty, 2 nowoczesne fotele i stolik. Fotele po bliższym przyjrzeniu się okazały się niezbyt czyste - niegdyś biały, teraz zszarzały, wyraźnie przybrudzony materiał obicia. Z braku innego miejsca zostawiłam swoją torbę na fotelu i założyłam bawełniane klapeczki, podsunięte mi do zmienienia przez kosmetyczkę. Nie wyglądały one bynajmniej na jednorazowe, choć takie powinny być (ze względów kosmetycznych). W tym czasie kobieta zmieniła papierowy ręcznik wyścielający leżankę - łóżko i zaprosiła mnie do położenia się. Ponieważ jak dotąd nie zostałam zapytana, o jaki zabieg chodzi, sama się upewniłam, że będzie wykonywany ten, na którym mi zależało. Pani kosmetyczka położyła mi na górnej części tułowia ręcznik, zabezpieczając ubranie przed ewentualnym pobrudzeniem. Następnie założyła opaskę na głowę i przystąpiła do zmywania makijażu. Zauważyłam, że składane drewniane drzwi oddzielające od pomieszczenia fryzjerskiego nie zostały zamknięte, zwróciłam na to uwagę prosząc o ich zamknięcie. Moja prośba została natychmiast spełniona. Zajmująca się mną pani wypytała o przyjmowane przeze mnie leki (co uważam, ma w tym przypadku uzasadnienie i znaczenie), używane kosmetyki, a nawet o wykonane badania dermatologiczne. Doradziła zrobienie określonego rodzaju badań, przy czym przyznałam jej rację. Następnie wykonując określone czynności, tłumaczyła, co robi, jak również pytała o moje wrażenia. Widać było, że dba o moje dobre samopoczucie. Na koniec zaproponowała dodatkową, łagodzącą maseczkę na twarz, zaznaczając przy tym, że jednakże nie jest ona niezbędna, poinformowała również o jej cenie. Oceniłam to jako rzetelne poinformowanie klienta i pozostawienie mu wyboru. Z dodatkowej usługi zrezygnowałam. Na koniec zabiegu zabiegu pani podziękowała i zaproponowała mi zakup specjalnych, pielęgnujących kosmetyków. Pokazała mi katalog, opowiedziała o działaniu poszczególnych preparatów, widać było, że chce mnie zachęcić do zakupu któregoś z nich. Po chwili sama jednak się zreflektowała, że może jednak na razie nie będą mi potrzebne, ani tonik, ani peeling z tubki, gdyż zabiegi, na które do niej przychodzą, w zupełności wystarczą. Ale oczywiście, jeśli chcę, może coś dla mnie zamówić. Cieszyłam się, że mimo podejrzenia o to, że próbuje mnie na zakup czegoś "naciągnąć", nie była natarczywa i ostatecznie to ja podjęłam zupełnie samodzielną decyzję. Podziękowałam i wyraziłam chęć zakupu czegoś w przyszłości. Przeszłyśmy do drugiej części lokalu, gdzie znajduje się lada. Zapłaciłam i umówiłam się na kolejną wizytę. Widać, że właścicielce zależy na klientach, że zna się na tym, co robi (zabieg wykonany sprawnie i dokładnie). Dobre chęci plus większa dbałość o komfort klienta i o czystość (!), i będzie zupełnie dobrze.

zarejestrowany-uzytkownik

09.04.2010

Placówka

Lublin, Poniatowskiego 4

Nie zgadzam się (25)

Akademia Dara Klinika Ciała

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Akademia Dara Klinika Ciała?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Po raz kolejny...
Po raz kolejny wyszłam od tej kosmetyczki z mieszanymi uczuciami. Zaczęło się od tego, że wizytę ustaliłam telefonicznie, przekładając już umówiony termin z poniedziałku na czwartek w tym samym tygodniu. Pani podobno sobie wszystko zapisała, i zaprosiła w umówionym terminie do salonu. W danym dniu przyszłam kilkanaście minut wcześniej i ku swojemu zdziwieniu zostałam poinformowana, że nie ma mnie wpisanej o tej godzinie na wizytę. Po dokładniejszym sprawdzeniu kalendarza, okazało się, że jednak jestem zapisana, ale zamiast na 16.30, to na 9.30 rano. Muszę dodać, że podobna sytuacja ma miejsce już drugi raz! Nie jest to więc kwestia przypadku, ale raczej organizacji. Kobieta bez dłuższego zastanowienia, zaprosiła mnie do środka, zapowiedziała, że zrobimy zabieg. Nie usłyszałam żadnych wyjaśnień, a poczułam się co najmniej, jakby została mi zrobiona uprzejmość, że jestem przyjęta, mimo, że byłam przecież umówiona. Mniejsza o to - do pokoju kosmetyczka poprosiła drugą osobę, młodą dziewczynę, którą miałam już okazję spotkać wcześniej, do pomocy sobie. Podczas, gdy jedna przygotowywała mnie do zabiegu, druga zajęła się sprawdzeniem i przygotowaniem sprzętu. Jak rozumiem, miało to zaoszczędzić czasu. Chyba też z oszczędności czasu nikt mnie nie wypytał o podstawowe informacje, jakie w tym przypadku mają znaczenie, np. ewentualna ciąża. Po kilku minutach właścicielka przystąpiła do właściwego zabiegu. Dodam, że moje ubranie zostało zabezpieczone przed ewentualnym zabrudzeniem poprzez przykrycie ręcznikiem, ale nikt nie zaproponował mi butów na zmianę, a zwykle zmieniam swoje obuwie na delikatne, bawełniane klapeczki. Tym razem nawet torby nie miałam za bardzo gdzie położyć. Wracając do zabiegu, pozytywne było to, że kobieta mówiła, co robi. Dopytywała, czy czuję się w porządku. Na koniec nałożyła mi maseczkę, a sama przez te kilka minut przeglądała gazetę i komentowała artykuły i zdjęcia do koleżanki. Ja leżałam przysłuchując się temu. Jakby mnie nie było w pomieszczeniu. Na koniec zadałam kilka pytań odnośnie pielęgnacji skóry po zabiegu, na które otrzymałam rzeczowe odpowiedzi. Chyba jednak zadałam o jedno pytanie za dużo, bowiem kobieta na moją wątpliwość, czy mogę już tego samego dnia zrobić makijaż, zareagowała w ten sposób, że zamiast nałożyć na twarz odpowiedni (czytaj drogi) krem pielęgnacyjny, zastosowała inny, tańszy. I powiedziała mi, że skoro zamierzam zmywać twarz, szkoda nakładać tak drogi krem! A ja tylko zapytałam, czy mogę, nie wiedziałam jeszcze, czy zrobię makijaż wieczorem. Jak widać, na kliencie można oszczędzić i jeszcze mu o tym - w moim odczuciu bezczelnie - powiedzieć. Zwykle płacę za wizytę przy ladzie, w drugim pomieszczeniu, tam też dostaję paragon. Tym razem było inaczej: nie dość, że zapłaciłam więcej, niż mi ostatnim razem kosmetyczka obiecała jako, że jestem jej stałą klientką, to nie dostałam potwierdzenia zapłaty. Zachowanie co najmniej nie w porządku. Wyszłam bardziej niezadowolona, niż zadowolona.