Przymierzając się do kupna nowego samochodu odwiedziłem Salon Nissana. Zaskoczony byłem miłą obsługą, profesjonalną wiedzą pracowników, którzy wiedząc, że na razie tylko oglądam samochód zachowywali się tak jakbym rzeczywiście chciał go kupić. Asortyment dość skromy niestety, gdyż tylko dwa samochody tego typu którym byłem zainteresowany. Została mi jednak przedstawiona całkiem ciekawa oferta z możliwością dodatkowego upustu, który nie jest przewidziany przez firmę Nissan na jej stronach internetowych. Obsługa bardzo fachowa. Pracownik wyczuwając iż dysponuję sporą ilością czasu podjął żywą dyskusję oraz zaproponował jazdę próbną "od ręki". Mankamentem jednak była sprawa ubezpieczeń, gdyż odpowiedzialnym za ten dział jest inna osoba co wiązało się z czekaniem na nią, aby mogła przedstawić tę kwestię. Miejsce bardzo ładnie urządzone , utrzymane w czystości. Wydzielone pomieszczenie dla potencjalnych klientów, dołączenie katalogów, wersji dostępnych samochodów, promocji oficjalnych Nissana jak i przekazanie informacji o indywidualnym upuście. Moja ocena tegoż salonu wypada jak najbardziej pozytywnie zwłaszcza w świetle moich niedawnych doświadczeń z zlekceważeniem mnie jako potencjalnego kupca ze względu na młody wiek.

Porażka. Nawet moje uwielbienie dla marki nie pomogło. Pan, który łaskawie wreszcie do mnie dotarł udowadniał mi, że wie lepiej co mi jest potrzebne.Dostałam stos papierów, nie za bardzo mu się chciało ze mną rozmawiać. No cóż... Blondynka??? Podniósł mi ciśnienie i niestety po samochód na pewno do tego salonu się nie wybiorę...

Po salonie kręciłam się dłuższą chwilę, oglądając samochody. Nikt się nie zainteresował, musiałam sama poszukać osoby, która mogłaby mi udzielić informacji czy ewentualnie sprzedać samochód. Interesował mnie Qasqai. Pan, do którego w końcu trafiłam, był miły tylko do czasu, gdy zgadzałam się z nim i kiwałam potakująco głową. Kiedy wyraziłam zdziwienie, iż dodatkowe zabezpieczenie (blokadę skrzyni biegów) muszę dokupić, bo Qasqai ma tylko jedno zabezpieczenie, co jest niewystarczające do ubezpieczenia AC, pan się wyraźnie nadąsał. Powiedział, że jestem "niedoinformowana", bo wszyscy tak robią i zawsze trzeba dodatkowo dokupić drugie zabezpieczenie. Dodatkowo pan rzucił pod moim adresem komentarz, że "mogę sobie wygłaszać swoje mądrości", on wie lepiej. Jego postawa była co najmniej nieprofesjonalna, próby dowcipów także. Zachowywał się raczej jak sprzedawca na giełdzie samochodowej, niż pracownik salonu.