Wybrałam warszawski numer całodobowej obsługi klienta RWE. Po 10 minutach oczekiwania, zgłosił się konsultant. Sprawa dotyczyła zmiany podmiotu umowy o świadczenie usług w zakresie dostawy energii elektrycznej do mieszkania. W dniu 4.10.2010 wysłałam do RWE oświadczenie o wskazaniach licznika na dzień przekazania/przejęcia lokalu. Niestety, mimo upływu blisko 2 miesięcy sprawa nie została przez RWE załatwiona. W rezultacie, mimo przejęcia lokalu, nowy lokator nie otrzymuje faktur za energię, a tym samym nie ma możliwości uregulować należności za dostarczony prąd. Wyjaśnienie sprawy zajęło mi 20 minut. Niestety, nie wskórałam wiele. Okazało się, że wysłanych w październiku oświadczeń nie udało się odnaleźć w systemie, w związku z czym muszę je wysłać ponownie. Ciekawe, czy tym razem sprawa zostanie przez RWE doprowadzona do końca (czyt. właściwie załatwiona).

Wiele miesięcy trwało wyjaśnianie sprawy żądanych od nas niesłusznie zaległości płatniczych za miesiąc 10/2008.Zaczęło się od wezwania otrzymanego w grudniu 2008 z wykazaną zaległością kwoty 116,14 PLN. Nasze konto umowy 80000616120, podobno było wtedy zadłużone. Na moje wyjaśnienie wraz z załączonymi dowodami zapłaty przysłąne zostało pismo z ponownym wezwaniem, tym razem już kwota byla mniejsza i wynosiła 112,29 PLN, PISMO L.dz. HK-T/JPO/14892/2008 31/12/2008 podpisane przez samodzielne referentki Panie D. H. i E. K. groziło nam również wstrzymanie dostaw energii elektrycznej. Panie referentki przywoływały ponadto jakieś pisma z dnia 16.07.2007, nigdy takiego pisma nie wysyłałem!. Następna korespondencja RWE z kwietnia 2009 - L.dz. HK-T/MOS/43954/2009, zawierała podobno rozliczenie stanu naszego konta płatności. Gratuluję tego chaotycznego dokumentu, brak chronologii, nieuzasadnione przeksięgowania i oderwane od moich dowodów wpłat cyfry. Tym razem podpisały referentki Panie M. O i A. T. Pismo to nie wyjaśniło żadnych wątpliwości a analiza tekstu rozliczenia wymaga chyba wiedzy osoby jasnowidzącej. Brak chronologii i odniesienia do wpłacanych przez odbiorcę kwot jest niedopuszczalnym błędem w rozliczeniach finansowych. Jestem nadal przekonany, że zostaliśmy oszukani i kwotę rzekomej zaległości RWE od nas wyłudził. Dla zakończenia tego głupiego sporu moja małżonka wpłaciła 2/07/2009 ostatnią żądaną wartość, za pośrednictwem banku i z notatką "ponowna wpłata za fakturę z 10/10/2008. Ostrzegam wszystkich klientów aby nie dawali się oszukiwać dużemu monopoliście, dostawcy energii elektrycznej w Polsce.

Bardzo sprytny "dostawca energii"! Każe sobie płacić z góry za zużycie energii, które jeszcze nie nastąpiło, wystawia na przedpłatę rachunki z terminem płatności, za którego przekroczenie trzeba dodatkowo zapłacić odsetki. Rozliczanie niezbyt jasne, bo choć na fakturach dużo różnych informacji, to tak naprawdę trudno je zrozumieć i chyba o to chodziło RWE. "Firma" sama ustala i przewiduje zużycie (oczywiste, bo sama wie lepiej, ile pieniędzy Klienta przyda jej się w najbliższym czasie do obrotu w inwestycjach). Ale nie załamujmy się - przecież możemy zmienić dostawcę energii...to takie proste. Ale jeśli nie chce nam się wykonać tych kilku czynności, to możemy po prostu zmienić sposób rozliczania się na comiesięczny ( czyli mamy co chcemy- płacimy za rzeczywiste zużycie miesięczne energii). Wystarczy pismo i załatwione! Jeden raz w miesiącu przyjdzie do naszych czytników pracownik, odczyta dane i mamy problem z głowy, ale UWAGA: za jedyne 20 zł miesięcznie, czyli w skali roku jest to 240 zł, czyli "dostawca energii-bank" rekompensuje sobie "straty" z tytułu niemożności obracania naszymi pieniędzmi, które mógłby uzyskać pobierając przedpłatę co 2miesiące ( rozliczną po pół roku fakturą z nadpłatą lub niedopłatą). Jeśli ktoś jednak pozostaje wierny "firmie", to może liczyć na obsługę zawsze tzn. o każdej porze dnia i nocy korzystając z infolinii022/821-46-46, gdzie zapewniam, dodzwonienie się po godz. 19:00 graniczy z cudem. Normalnością jest otrzymywanie rachunków po terminie wyznaczonym do zapłaty ("bo poczta", na poczcie "bo Stoen"). Ale nie powinniśmy narzekać, przecież powinniśmy to wiedzieć z umowy, którą podpisaliśmy, i w której wszystko jest zawarte. Nasz podpis oznacza zgodę... A może by tak Panom Prezesom i Dyrektorom wypłacać 30 procent pensji raz na dwa miesiące i rozliczyć resztę po pół roku (nadpłatą lub niedopłatą) w zależności od rzeczywistych zasług? 70 procent w inwestycje w celu powiększania kapitału, bo któż, jak nie oni powinni zadbać o interesy "firmy".