Byłam tego dnia na mieście i wzięłam ze sobą PIT bo liczyłam że może uda mi się wyrobić w godzinach pracy urzędu czyli do 15.30. Weszłam do budynku i o 15.09 pobrałam numerek i czekałam. Na korytarzu było pusto i bardzo schludnie. Widać było, że było świeżo wysprzątane. Numerki na tablicy się nie zmieniały ale po kilku minutach z pokoju składania PIT-ów wyszła Pani i zapytała się mnie czy mam numerek. Po mojej odpowiedzi powiedziała oburzona: "To proszę wchodzić przecież my już kończymy!". Była godzina 15.15 jak weszłam do pokoju w którym wszyscy się na mnie popatrzyli i zaraz spuścili głowy. Nie było ani jednego petenta. Zwróciłam się do pierwszej z brzegu Pani czy mogę do niej. Na co dostałam odpowiedź: "Nie" I tyle stałam tam chwilę bo zaskoczyła mnie odpowiedź i zupełne olanie mnie przez pozostałych. Aż kolejna Pani powiedziała wyraźnie niezadowolonym głosem: "Do mnie proszę". Pani była miła ale cały czas zerkała na zegarek i jak się okazało że mam 3 pity a nie jeden to widać, że Pani nie była zadowolona. Około godziny 15:25 rozdzwoniły się telefony i wszyscy wdali się w rozmowy telefoniczne ze znajomymi. Dzwonił też telefon do Pani, która mnie obsługiwała. Odebrała i powiedziała: "Jest u mnie Pani, no właśnie jest." Dosłownie minutę wcześniej Pani skończyła sprawdzać mój PIT i wyszłam, ładnie dziękując. Wyrobiłam się w czasie pracy urzędu ale czułam się tam jak intruz. Ja pracując w sklepie nigdy nie dałam odczuć klientowi, że przychodzi za późno, nawet jeśli wszedł za pięć minut 18.00.

Fakt złożenia PIT-u spowodował konieczność udania się do Urzędu Skarbowego. Chciałam złożyć dokumenty ze sprawdzeniem więc udałam się do budynku, którego wejście znajduje się w podwórku. Niestety na drzwiach była informacja, iż w dniu dzisiejszym nie ma już wolnych numerków do pobrania aby złożyć dokumenty. Przy wejściu stał również jakiś Pan z identyfikatorem ale odwróconym tak, że nie były widoczne informacje kim jest ta osoba. Pan w sposób bardzo miły poinformował, że w dniu dzisiejszym numerki już się skończyły. Obok mnie znalazły się jeszcze 2 kolejne osoby, które przyszły w takim samym celu. Ów Pan poinformował, że trzeba przyjść jutro rano. Zauważyłam informację na drzwiach, iż w dniu jutrzejszym Urząd otwarty jest od godziny 10:00 o czym głośno poinformowałam pozostałe osoby. Ale Pan powiedział, iż kolejka po numerki to tworzy się już przed godziną 7:00 albo i wcześniej. W trakcie rozmowy z tym Panem dowiedzieliśmy się także, że przychodzą osoby przed pracą, biorą numerek a potem po pracy przychodzą i składają dokumenty. Wielkie było nasze zdziwienie na taką wiadomość. Zapytałam co się dzieje jak minie kolejka danego numerku? Myślałam, że on przepada. Ale Pan powiedział, że nie przepada. I jest to bardzo wygodne rozwiązanie dla osób pracujących. Ale czy na pewno jest to sprawiedliwe? I czy rzeczywiście takie zasady obowiązują? Zapytałam wręcz czy pracownicy pracują po godzinach jeżeli petenci przyjdą na koniec godzin urzędowania i mają numerek z tego dnia jeszcze nie wykorzystany. Odpowiedział, że nie ma takiej potrzeby pracy. Poszłam do drugiego budynku, żeby złożyć dokumenty bez sprawdzenia. Do punku pierwszego kontaktu było duża kolejka. Wzięłam więc numerek i czekałam w kolejce. Przede mną było 40 osób. Nie miałam pewności czy stoję we właściwej kolejce. Niestety nie było żadnych informacji, wskazówek. Po pewnym czasie zauważyłam, że przyszła jakaś Pani i z drugiego boku stolika przyjmuje jakieś dokumenty. Zorientowałam się , że przyjmuje m.in. PIT-y. Pewna Pani oczekująca w kolejce zadała pytanie czy tutaj może złożyć swój PIT czy powinna czekać do stanowiska gdzie są numerki. Pani z Urzędu odpowiedziała, że „ jeżeli ktoś ma numerek to niech czeka w kolejce a kto bez numerku to może tutaj złożyć”. Nie poszłam za radą tej Pani, numerek schowałam do kieszonki a dokumenty złożyłam u Niej. Zaoszczędziłam sporo czasu. I nie czuję się, ze postąpiłam nieuczciwie. W Urzędzie ewidentnie brakuje informacji, gdzie należy złożyć konkretne dokumenty. Wizyta w Skarbówce trwała około 40 minut.

Fakt złożenia dokumentów spowodował konieczność udania się do Urzędu Skarbowego. Na stanowisku Obsługi Klienta nie było pracownika. Nie mogłam uzyskać informacji, do którego stanowiska powinnam podejść. Po odczekaniu około 5 minut podeszłam dalej do kolejnych stanowisk, aby zaczerpnąć informacji. Okazało się, że jest jedna kolejka do wszystkich stanowisk i należy pobrać numerek. W kolejce osób oczekujących było 5 osób. W trakcie czekania zorientowałam się, że tylko przy 1 stanowisku obsługiwani są petenci. W kolejce czekałam około 20 minut. W tym czasie zdążyła się utworzyć kolejka składająca się z około 15 osób. Sama obsługa przebiegła szybko i sprawnie. Osoba obsługująca posiadała identyfikator. Podczas oczekiwania zwróciłam uwagę na brudną i mokrą podłogę. Pani, która powinna być do pierwszego kontaktu z Klientem pojawiła się na chwilę, wzięła dokumenty, poinformowała Koleżankę, która była w drugim pomieszczeniu, że wychodzi do drugiego budynku na chwilę i szybciutko wyszła. O mało również nie poślizgnęła się na mokrej podłodze będąc w butach na bardzo wysokich obcasach. Miejsce pracy pozostało puste. Klienci przychodzili sami zastanawiali się, który druk pobrać i wypełnić. Nie było żadnej informacji, gdzie można zadać pytania i czy na tym stanowisku ktoś pracuje.