Urzędy zna chyba każdy i chyba każdy wie jak trudno coś tam załatwić. Różne są opowieści i przypadki, dlatego nie zdziwi mnie już nic co się dzieje w urzędach w jaki sposób obsługują petentów. Wiadomo od każdej reguły jest wyjątek i na pewno są jakieś urzędy, które profesjonalnie podchodzą do swoich obowiązków. Niestety Urząd Celny przy Urzędzie Pocztowym nie jest tym wyjątkiem. Jestem tam dość często ze względu na pełnione obowiązki w firmie.
Zawsze przychodzę z kompletem dokumentów, dokładnie wypełnionymi formularzami, mogłoby się wydawać, że wszystko załatwię od ręki i bez problemów, ale w praktyce bardzo rzadko w urzędzie spędzam mniej niż dwie godziny... Najpierw czekam na możliwość zgłoszenia mojego wniosku. Trwa to zawsze długo, bo pan je śniadanie, bo ma inne ważne sprawy do załatwienia, bo odbiera telefon itp. Potem czekam na samo oclenie towaru. Tutaj też czekam, bo nie wolnych celników, bo ten jest zawalony pracą, bo temu się nie chce, bo ten jest na urlopie...Potem jeszcze kasa i punkt odbioru paczek..I tak mija. Setki razy byłam świadkiem jak petenci odchodzili z kwitkiem, przyjeżdżali setki razy, żeby coś załatwić, albo uzyskać najprostszą informacje..A jak ktoś ma coś niestandardowego, wykraczające poza szablon to najlepiej powinien się przeprowadzić do urzędu, bo tam czas inaczej płynie. Załatwiając tam odprawy celne często czuję się jak główna postać "Procesu" Kafki..
Urzędy zna chyba każdy i chyba każdy wie jak trudno coś tam załatwić. Różne są opowieści i przypadki, dlatego nie zdziwi mnie już nic co się dzieje w urzędach w jaki sposób obsługują petentów. Wiadomo od każdej reguły jest wyjątek i na pewno są jakieś urzędy, które profesjonalnie podchodzą do swoich obowiązków. Niestety Urząd Celny przy Urzędzie Pocztowym nie jest tym wyjątkiem. Jestem tam dość często ze względu na pełnione obowiązki w firmie.
Zawsze przychodzę z kompletem dokumentów, dokładnie wypełnionymi formularzami, mogłoby się wydawać, że wszystko załatwię od ręki i bez problemów, ale w praktyce bardzo rzadko w urzędzie spędzam mniej niż dwie godziny... Najpierw czekam na możliwość zgłoszenia mojego wniosku. Trwa to zawsze długo, bo pan je śniadanie, bo ma inne ważne sprawy do załatwienia, bo odbiera telefon itp. Potem czekam na samo oclenie towaru. Tutaj też czekam, bo nie wolnych celników, bo ten jest zawalony pracą, bo temu się nie chce, bo ten jest na urlopie...Potem jeszcze kasa i punkt odbioru paczek..I tak mija. Setki razy byłam świadkiem jak petenci odchodzili z kwitkiem, przyjeżdżali setki razy, żeby coś załatwić, albo uzyskać najprostszą informacje..A jak ktoś ma coś niestandardowego, wykraczające poza szablon to najlepiej powinien się przeprowadzić do urzędu, bo tam czas inaczej płynie. Załatwiając tam odprawy celne często czuję się jak główna postać "Procesu" Kafki..
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.