Przez kilka dni pod Wawelem odbywał się jarmark świętojański. Zawsze w okolicach św. Jana pod Wawelem na Wiśle odbywa się koncert z okazji „Wianków”, niestety w tym roku z powodu zniszczeń po powodzi nie mógł się odbyć, natomiast odbył się organizowany po raz pierwszy jarmark. Sam pomysł uważam za genialny. Ustawiono osadę imitującą średniowieczną, z płóciennymi namiotami. Można było zobaczyć stare sprzęty, sposób w jaki są robione, dowiedzieć się o dawnym życiu. Pomysł świetny. Organizacja imprezy dobra. Na różnych stanowiskach, które się odwiedzało, można było samemu spróbować coś zrobić, czasem było się odpytywanym, trzeba było rozpoznawać przyprawy, rodzaje kasz itp. Za to otrzymywało się kolorowe drewniane koraliki, po zebraniu 10 różnych można było odebrać dyplom dwórki lub dworzanina. Zabawa bardzo wciągała. Naprawdę dowiedziałam się dużo. Szkoda, że cała impreza była ustawiona wybitnie pod dzieci, a nie uwzględniono, że osoby ponad dwudziestoletnie też się chętnie pobawią, spróbują coś samemu utkać, zrobić świeczkę i też wiele tych informacji może być dla nich nowych. Na imprezie można było kupić dużo rzeczy, ręcznie robionych, z naturalnych surowców, przez to dość drogich i przeznaczonych dla dorosłych. Niestety wielu wystawców nie potrafiło się bawić swoją rolą, siedzieli w kramach, wykonywali coś lub rozmawiali z innymi, bardzo niechętnie zwracali się do odwiedzających ludzi i tłumaczyli cokolwiek. Może wpływ na to miało zmęczenie ostatnim dniem jarmarku. W sumie uważam imprezę za udaną i cieszę się, że wzięłam w niej udział.
Przez kilka dni pod Wawelem odbywał się jarmark świętojański. Zawsze w okolicach św. Jana pod Wawelem na Wiśle odbywa się koncert z okazji „Wianków”, niestety w tym roku z powodu zniszczeń po powodzi nie mógł się odbyć, natomiast odbył się organizowany po raz pierwszy jarmark. Sam pomysł uważam za genialny. Ustawiono osadę imitującą średniowieczną, z płóciennymi namiotami. Można było zobaczyć stare sprzęty, sposób w jaki są robione, dowiedzieć się o dawnym życiu. Pomysł świetny. Organizacja imprezy dobra. Na różnych stanowiskach, które się odwiedzało, można było samemu spróbować coś zrobić, czasem było się odpytywanym, trzeba było rozpoznawać przyprawy, rodzaje kasz itp. Za to otrzymywało się kolorowe drewniane koraliki, po zebraniu 10 różnych można było odebrać dyplom dwórki lub dworzanina. Zabawa bardzo wciągała. Naprawdę dowiedziałam się dużo. Szkoda, że cała impreza była ustawiona wybitnie pod dzieci, a nie uwzględniono, że osoby ponad dwudziestoletnie też się chętnie pobawią, spróbują coś samemu utkać, zrobić świeczkę i też wiele tych informacji może być dla nich nowych. Na imprezie można było kupić dużo rzeczy, ręcznie robionych, z naturalnych surowców, przez to dość drogich i przeznaczonych dla dorosłych. Niestety wielu wystawców nie potrafiło się bawić swoją rolą, siedzieli w kramach, wykonywali coś lub rozmawiali z innymi, bardzo niechętnie zwracali się do odwiedzających ludzi i tłumaczyli cokolwiek. Może wpływ na to miało zmęczenie ostatnim dniem jarmarku. W sumie uważam imprezę za udaną i cieszę się, że wzięłam w niej udział.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.