Szpital Czerniakowski w Warszawie

(1.90)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (5 z 14)

Wg relacji pacjentów,...
Wg relacji pacjentów, w dobie koronarowirusa, wobec braku możliwości pomocy rodziny (wstrzymanie odwiedzin) w zwykłych czynnościach jak pojenie, jedzenie, załatwianie potrzeb fizjologicznych, toaleta jest bardzo słaba opieka. Pacjenci unieruchomieni po zabiegach operacyjnych mają duże trudności z uzyskaniem pomocy personelu (nieczynne dzwonki). Chorzy czują się bezradni. Jakość opieki po zabiegu ma ogromny wpływ na ostateczny rezultat często skomplikowanego przeprowadzonego zabiegu i ew. powikłań. Rola i odpowiedzialność personelu i Pielęgniarki Koordynującej w tym zakresie jest bardzo duża. Ale to jest chyba problem większości, choć nie wszystkich placówek szpitalnych zabiegowych.

Niezweryfikowany Klient_hnl7

01.09.2020

Placówka

Warszawa, Stępińska 19/25

Nie zgadzam się (0)
Przestrzegam przed tą...
Przestrzegam przed tą Panią laryngolog wszystkich, którzy mają problemy laryngologiczne i poszukują dobrego specjalisty!!! Ta Pani najwidoczniej minęła się z powołaniem. Miałam nieprzyjemność trafić do niej na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Szpitalu Czerniakowskim, na który trafiłam z zatkanym uchem i ostrym bólem w środku ucha. Ból był na tyle mocny, że nie mogłam sobie pozwolić na umówioną prywatnie wizytę za 2 dni gdyż ból uniemożliwiał mi normalne funkcjonowanie. Przez 1 dzień faszerowałam się mocnymi lekami przeciwbólowymi, które musiałam co 2 h zażywać, w nocy budziłam się z bólu. Z rana postanowiłam podzwonić po specjalistach i doradzono mi SOR w Szpitalu Czerniakowskim, że tam uzyskam najszybciej pomoc, ponieważ przyczyny tak silnego bólu mogą być różne i niebezpieczne. Ponieważ sama próbowałam przetkać sobie ucho obawiałam się, że mogłam uszkodzić słuch (nie słyszałam na to ucho). Do szpitala dojechałam o godz. 12:00 a zabieg w konsekwencji zdarzeń wykonała inna Pani laryngolog dopiero ok godz. 19:00. Ch. bez poinformowania mnie i wytłumaczenia mi na czym polega oraz jakie jest ryzyko uszkodzenia słuchu przymierzyła się do wykonania zabiegu zasysania (kto ma problemy z tworzeniem korka w uszach ten wie o czym piszę) Ja do tej pory zabieg miałam wykonywany 2 razy w życiu ale inną metodą tzw. "strzykawki" więc poprosiłam o zabieg znaną mi metodą na co Ch. ordynarnie mi odpowiedziała, że ja jej nie będę mówiła czym ona ma mi wykonać zabieg i ona tylko taką metodą wykonuje. To się nazywa lekarz???? Powinna mi grzecznie powiedzieć, że metoda strzykawki nie jest już praktykowana i ssak jest bezpieczniejszy gdyż zabieg jest pod mikroskopem. Dała mi do zrozumienia, że jeśli nie ssak to dziękuję i do widzenia. Generalnie z tym ssakiem wyglądała jak terminator który chce mi zrobić nim krzywdę. Tak mnie swoją postawą przestraszyła, że ze stresu popłakałam się jak małe dziecko na tym fotelu a mam ponad 30 lat. Ja jej powiedziałam, że trafiłam do niej aby mi pomogła a nie żeby mnie pozbyła, wypisała mi swoje porady, że ucho powinnam zapuszczać ciekłą parafiną i zgłosić się do laryngologa w trybie planowym. Następnie wyszła z gabinetu na godzinę, podobno na jakiś zabieg, zostawiając mnie jak i innych pacjentów pod drzwiami. Jak ta nieobecność zaczęła się przedłużać, (niektórzy czekali 5 godzinę) zaczęliśmy komentować zachowanie, że jesteśmy traktowani jak śmiecie, bez szacunku. Wystarczyłaby zwykła życzliwość i powiedzenie, "idę na pilny zabieg, proszę cierpliwie czekać" lub wysłanie pielęgniarza z taką informacją. Była już późna godzina popołudniowa a niektórzy (w tym osoby starsze) czekały pod drzwiami od rana zapewne o śniadaniu. Pod nieobecność Ch. po konsultacji z mamą pielęgniarką, która mnie uspokoiła postanowiłam poddać się zabiegowi ssaka. Gdy laryngolog wróciła oznajmiłam jej to, zaprosiła mi do gabinetu i powiedziała, że zabiegu mi jednak nie wykona. Czy to jakiś żart ja się pytam czy cyrk na zamówienie??? W międzyczasie oczywiście musiałam się nadal faszerować lekami przeciwbólowymi a ta Pani nie znając przyczyny mojego ostrego bólu postanowiła, że jednak mi nie pomoże bo jej się odwidziało. Chyba przysięga lekarska jest jej obca. Takie osoby nie powinny wcale się znaleźć w szpitalu. Być może na jej zachowanie miało wpływ miejsce w końcu była w Państwowym Ośrodku a nie prywatnym!!! Udałam się w końcu do jej przełożonej Pani dr Elizy B-M która po moich zażaleniach na potraktowanie przez Ch. wykonała mi zabieg ssaka. Czekając na tę Panią dr na korytarzu miałam porównanie jak ta Pani odnosi się do pacjentów, informowała, że idzie na zabieg i chwilę to potrwa, rozdawała jakieś kartki informacyjne, coś tam tłumaczyła. Niebo a ziemia, bardzo ciepła Pani dr podchodząca ze współczuciem i życzliwością. Pomimo zabiegania, podchodziła do oczekujących na korytarzu i rozmawiała z nimi przechodząc. Przed wykonaniem zabiegu zachowała się tak jak oczekiwałabym od prawdziwego lekarza, czyli opowiedziała mi jaki zabieg mi chce wykonać, jakie jest ryzyko, jak mam się zachować podczas zabiegu i co mi grozi jeśli się podczas zabiegu poruszę. Poczułam spokój i się nie bałam. Zabieg przeszedł pomyślnie. Okazało się, że oprócz korka miałam zapalenie wokół błony bębenkowej oraz jeszcze jedno ognisko zapalne w którejś tam części ucha stąd tak silny ból. Słuch nie był uszkodzony a ja z wielką ulgą i wdzięcznością opuściłam gabinet, że ktoś chciał mi pomóc. Myślę udać się do Szpitala Czerniakowskiego ze skargą do Kierownika bo takie sytuacje nie powinny mieć absolutnie miejsca. Mnie stać na prywatne leczenie i do publicznej placówki pewnie nie szybko się udam po tych traumatycznych przejściach ale żal mi ludzi starszych którzy jeśli są podobnie traktowani jak ja czyli jak śmieć, zbywani byle wypisem na karcie bo Pani laryngolog nie chce się akurat wykonać zabiegu to ja swoją skargą będę chciała coś wnieść. Może jakaś odgórna reprymenda coś tej Pani uświadomi, choć obserwując jej zachowanie stwierdzam, że nie powinna być na stanowisku jakie zajmuje bo jej obowiązkiem jest pomóc pacjentowi!!! Nikomu łaski nie robi i do tego zawodu trzeba mieć powołanie a nie odbywać dyżur za karę!!!

ilka_1

29.07.2016

Kontakt online

Nie zgadzam się (0)
Po wejściu do...
Po wejściu do przychodni zająłem miejsce w kolejce. Niestety mimo bolącej nogi nie mogłem usiąść, gdyż dwa miejsca siedzące były już zajęte. Po 10 min. doczekałem się na swoją kolej w okienku. Niestety pani nie była zbyt miła nie odpowiedziała nawet na przywitanie, z bardzo niemiłym wyrazem twarzy odpowiadała na moje pytania. Brak jakichkolwiek zwrotów grzecznościowych oraz jak najszybsze zbycie pacjentów dało się zauważyć już w kolejce. Niestety mimo umówionej godziny na wizytę musiałem czekać około godziny gdyż w poczekalni czekało mnóstwo pacjentów.

Jacek_573

25.12.2012

Placówka

Warszawa, Stępińska 19/25

Nie zgadzam się (1)
Trafić w Warszawie...
Trafić w Warszawie na ostry dyżur laryngologiczny to prawdziwa kara. Mąż potrzebował pomocy - w skrócie trzeba było naciąć kolejny raz ropień w gardle Dzień wcześniej był w innym szpitalu na dyżurze i po 4 godzinach został przyjęty, a tym razem postanowiłam mu towarzyszyć aby przekonać się na własne oczy jak wygląda udzielanie pomocy mieszkańcom Warszawy. Zgłosiliśmy się po godzinie 14 do rejestracji na izbie przyjęć. Pani rejestratorka jak automat pobrała dane osobowe, podała formularz do podpisu i kazała zająć kolejkę i czekać. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że w ciągu trzech godzin powinniśmy mieć już za sobą wizytę, bo byliśmy dziesiątym pacjentem w kolejce. Co za mylna ocena sytuacji. Usiedliśmy pośród tych wszystkich, rzeczywiście, cierpiących ludzi i czekaliśmy na swoją kolej. Przed nami był chłopak z wypadku, który krwawił, ale nikogo to nie wzruszyło, była pani po trzech wylewach (jeśli dobrze usłyszałam to krew miała w uchu), za nami w kolejce była pani z wysoką gorączką, drgawkami i wielkim ropniem. Wszyscy ci ludzie wyglądali na obolałych. Po godzinie 16 coś się ruszyło - drzwi do gabinetu się otworzyły i wszedł pacjent, na poczekalni zapanowało wielkie poruszenie, że wreszcie po 4 godzinach kogoś przyjęli. No i w takim zawrotnym tempie wchodzili kolejni pacjenci, każdy w swoim czasie i nie ważne było czy kogoś bardziej boli czy mniej, czy ktoś krwawi czy nie - kolejka to kolejka. Wśród potrzebujących zgłosił się, cytuję "dwu metrowy byk" z mamusią, która jak się okazało była lekarką i synek został przyjęty natychmiastowo. I ten moment sprawił, że w tych cierpiących ludziach coś pękło - odbył się słowny lincz na tejże mamusi a potem pani z ropniem nie wytrzymała i weszła do gabinetu błagając o pomoc. Wszystko to, jak dla mnie, osoby zdrowej, zwykłej obserwatorki, wyglądało jak walka o życie - posiedzimy, poczekamy, może nas uratują a może nie. Kolejni pacjenci wchodzili do gabinetu z pretensjami dlaczego są pacjenci równi i równiejsi i to spowodowało, że czas oczekiwania na przyjęcie się skracał, bo lekarze też już mieli dość narzekań. Kolejni pacjenci którzy się zgłaszali do rejestracji byli wypytywani co im dokładnie dolega i jeśli pani rejestratorka znalazła jakiś inny punkt zaczepienia, to doradzała inny oddział, np. po upadku najpierw pójść do ortopedy lub neurologa, bo "tu trzeba długo czekać". Przed godziną 20 maż został przyjęty i wróciliśmy do domu. W międzyczasie zaobserwowałam: pojemnik z wodą i czyste kubeczki (po tylu godzinach czekania można się odwodnić więc bardzo trafiony pomysł), automaty z ciepłymi napojami i z zimnymi, toaleta przystosowana dla osób niepełnosprawnych - i nie ważne, że nie było tam papieru toaletowego, ręczników papierowych, mydła, a podłoga była brudna. Podsumowując - uzyskać pomoc lekarską w Warszawie - bez znajomości i ogromnej cierpliwości lepiej leczyć się samemu lub wezwać karetkę gdy jest naprawdę źle - wtedy jest się przyjętym natychmiast.

Anna_2938

05.12.2011

Placówka

Warszawa, Stępińska 19/25

Nie zgadzam się (20)
Dotyczy: poziomu obsługi...
Dotyczy: poziomu obsługi na oddziale ratunkowym Szpitala Czerniakowskiego>Szpital i wejście do niego oznaczone,choć nie rzucające się w oczy.Brak wydzielonego parkingu - w godzinach "dziennych duży problem z zaparkowaniem.Brak wyraźnej informacji o tym w którym kierunku należy się udać, będąc już wewnątrz szpitala.Brak wózków do przewozu chorych.Korytarze i pomieszczenia schludne i czyste mimo późnej pory.Personel fachowy i rzeczowy.Proces rejestracji przebiegł szybko.Mimo iż byliśmy początkowo jedynymi pacjentami oczekiwaliśmy na wejście do gabinetu ok.15 minut bo nikogo z personelu w nim nie było.Pacjenci nie poruszający się samodzielnie przewożeni są przez dwóch pracowników szpitala, ale co się dzieje gdy takich pacjentów jest więcej? - z poprzednich obserwacji wynika, że czekają pod drzwiami na zmiłowanie.W szpitalu przebywaliśmy przez dwie godziny, w tym czasie obsłużono łącznie z nami czterech chorych.Jeden przybył przed nami a dwoje w późniejszym czasie. W czasie pobytu wykonano: rejestrację(2 min), I wizytę w gab.lekarskim(wstępna diagnoza - 4 min), prześwietlenie rtg z rejestracją (4 min) II wizyta lekarska( 5 min)- ostateczna diagnoza. W porównaniu do poprzedniej wizyty ocena wszystkich istotnych elementów jest wyższa i to znacznie.Zmieniono organizację przyjęć i rejestrację.Przeniesiono bliżej gabinety rtg i usg. Odremontowano pomieszczenia, wyposażono poczekalnię. Jedynie nieobecność personelu w gabinecie psuje i zaniża ogólną ocenę.

wujek

13.04.2010

Placówka

Warszawa, Stępińska 19/25

Nie zgadzam się (28)

Szpital Czerniakowski w Warszawie

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Szpital Czerniakowski w Warszawie?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Bardzo źle.
Bardzo źle.