Opinia użytkownika: ilka_1
Dotycząca firmy: Szpital Czerniakowski w Warszawie
Treść opinii: Przestrzegam przed tą Panią laryngolog wszystkich, którzy mają problemy laryngologiczne i poszukują dobrego specjalisty!!! Ta Pani najwidoczniej minęła się z powołaniem. Miałam nieprzyjemność trafić do niej na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Szpitalu Czerniakowskim, na który trafiłam z zatkanym uchem i ostrym bólem w środku ucha. Ból był na tyle mocny, że nie mogłam sobie pozwolić na umówioną prywatnie wizytę za 2 dni gdyż ból uniemożliwiał mi normalne funkcjonowanie. Przez 1 dzień faszerowałam się mocnymi lekami przeciwbólowymi, które musiałam co 2 h zażywać, w nocy budziłam się z bólu. Z rana postanowiłam podzwonić po specjalistach i doradzono mi SOR w Szpitalu Czerniakowskim, że tam uzyskam najszybciej pomoc, ponieważ przyczyny tak silnego bólu mogą być różne i niebezpieczne. Ponieważ sama próbowałam przetkać sobie ucho obawiałam się, że mogłam uszkodzić słuch (nie słyszałam na to ucho). Do szpitala dojechałam o godz. 12:00 a zabieg w konsekwencji zdarzeń wykonała inna Pani laryngolog dopiero ok godz. 19:00. Ch. bez poinformowania mnie i wytłumaczenia mi na czym polega oraz jakie jest ryzyko uszkodzenia słuchu przymierzyła się do wykonania zabiegu zasysania (kto ma problemy z tworzeniem korka w uszach ten wie o czym piszę) Ja do tej pory zabieg miałam wykonywany 2 razy w życiu ale inną metodą tzw. "strzykawki" więc poprosiłam o zabieg znaną mi metodą na co Ch. ordynarnie mi odpowiedziała, że ja jej nie będę mówiła czym ona ma mi wykonać zabieg i ona tylko taką metodą wykonuje. To się nazywa lekarz???? Powinna mi grzecznie powiedzieć, że metoda strzykawki nie jest już praktykowana i ssak jest bezpieczniejszy gdyż zabieg jest pod mikroskopem. Dała mi do zrozumienia, że jeśli nie ssak to dziękuję i do widzenia. Generalnie z tym ssakiem wyglądała jak terminator który chce mi zrobić nim krzywdę. Tak mnie swoją postawą przestraszyła, że ze stresu popłakałam się jak małe dziecko na tym fotelu a mam ponad 30 lat. Ja jej powiedziałam, że trafiłam do niej aby mi pomogła a nie żeby mnie pozbyła, wypisała mi swoje porady, że ucho powinnam zapuszczać ciekłą parafiną i zgłosić się do laryngologa w trybie planowym. Następnie wyszła z gabinetu na godzinę, podobno na jakiś zabieg, zostawiając mnie jak i innych pacjentów pod drzwiami. Jak ta nieobecność zaczęła się przedłużać, (niektórzy czekali 5 godzinę) zaczęliśmy komentować zachowanie, że jesteśmy traktowani jak śmiecie, bez szacunku. Wystarczyłaby zwykła życzliwość i powiedzenie, "idę na pilny zabieg, proszę cierpliwie czekać" lub wysłanie pielęgniarza z taką informacją. Była już późna godzina popołudniowa a niektórzy (w tym osoby starsze) czekały pod drzwiami od rana zapewne o śniadaniu. Pod nieobecność Ch. po konsultacji z mamą pielęgniarką, która mnie uspokoiła postanowiłam poddać się zabiegowi ssaka. Gdy laryngolog wróciła oznajmiłam jej to, zaprosiła mi do gabinetu i powiedziała, że zabiegu mi jednak nie wykona. Czy to jakiś żart ja się pytam czy cyrk na zamówienie??? W międzyczasie oczywiście musiałam się nadal faszerować lekami przeciwbólowymi a ta Pani nie znając przyczyny mojego ostrego bólu postanowiła, że jednak mi nie pomoże bo jej się odwidziało. Chyba przysięga lekarska jest jej obca. Takie osoby nie powinny wcale się znaleźć w szpitalu. Być może na jej zachowanie miało wpływ miejsce w końcu była w Państwowym Ośrodku a nie prywatnym!!! Udałam się w końcu do jej przełożonej Pani dr Elizy B-M która po moich zażaleniach na potraktowanie przez Ch. wykonała mi zabieg ssaka. Czekając na tę Panią dr na korytarzu miałam porównanie jak ta Pani odnosi się do pacjentów, informowała, że idzie na zabieg i chwilę to potrwa, rozdawała jakieś kartki informacyjne, coś tam tłumaczyła. Niebo a ziemia, bardzo ciepła Pani dr podchodząca ze współczuciem i życzliwością. Pomimo zabiegania, podchodziła do oczekujących na korytarzu i rozmawiała z nimi przechodząc. Przed wykonaniem zabiegu zachowała się tak jak oczekiwałabym od prawdziwego lekarza, czyli opowiedziała mi jaki zabieg mi chce wykonać, jakie jest ryzyko, jak mam się zachować podczas zabiegu i co mi grozi jeśli się podczas zabiegu poruszę. Poczułam spokój i się nie bałam. Zabieg przeszedł pomyślnie. Okazało się, że oprócz korka miałam zapalenie wokół błony bębenkowej oraz jeszcze jedno ognisko zapalne w którejś tam części ucha stąd tak silny ból. Słuch nie był uszkodzony a ja z wielką ulgą i wdzięcznością opuściłam gabinet, że ktoś chciał mi pomóc. Myślę udać się do Szpitala Czerniakowskiego ze skargą do Kierownika bo takie sytuacje nie powinny mieć absolutnie miejsca. Mnie stać na prywatne leczenie i do publicznej placówki pewnie nie szybko się udam po tych traumatycznych przejściach ale żal mi ludzi starszych którzy jeśli są podobnie traktowani jak ja czyli jak śmieć, zbywani byle wypisem na karcie bo Pani laryngolog nie chce się akurat wykonać zabiegu to ja swoją skargą będę chciała coś wnieść. Może jakaś odgórna reprymenda coś tej Pani uświadomi, choć obserwując jej zachowanie stwierdzam, że nie powinna być na stanowisku jakie zajmuje bo jej obowiązkiem jest pomóc pacjentowi!!! Nikomu łaski nie robi i do tego zawodu trzeba mieć powołanie a nie odbywać dyżur za karę!!!