Podzielę się tym razem obserwację na temat służby zdrowia we Wrocławiu, a dokładniej specjalizacji okulistycznej. Kilka dni temu moja mama musiała się udać na ostry dyżur okulistyczny, ponieważ wpadł jej do oka mały kamyczek i za nic w świecie nie chciał wyjść. Wspomnę tutaj, że ból był naprawdę duży i konieczna była szybka interwencja. Ale oczywiście na pogotowiu lekarz sobie przyjmował jednego pacjenta na godzinę, a kolejka na 15 osób. Ostatecznie jakoś po prawie pięciu godzinach udało się wyprosić lekarza, żeby przyjął mamę. Okazało się, że kamień podrażnił bardzo rogówkę i konieczne jest leczenie antybiotykiem oraz pilna kontrola po siedmiu dniach. Niestety w wyznaczonym terminie w żadnej z Wrocławskich przychodni nie ma szans aby mama została przyjęta. Nie dociera nawet do lekarzy, że jest to przypadek pilny i wyjątkowy. Wygląda na to, że konieczna będzie prywatna wizyta, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Zastanawiam się tylko teraz, na co idą te wieloletnie składki na ubezpieczenie zdrowotne skoro nawet w nagłych przypadkach nie można się dostać do lekarza. Żenujące.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.